Z okazji dwudziestej rocznicy Harrego Pottera i Kamienia Filozoficznego wydano Harry Potter. Podróż przez historię magii. Podróż przez historię magii. Jest to zbiór ciekawostek, i niepublikowanych wcześniej odręcznych zapisków i ilustracji autorki. Harry natychmiast udał się do dyrektora, ale po drodze dowiedział się od McGonagall, że niedawno opuścił szkołę i udał się do ministerstwa magii. Przyjaciele wzięli sprawy w swoje ręce i nocą wyruszyli, aby dostać się do strzeżonego Kamienia Filozoficznego przed intruzem. Po drodze Neville próbował ich zatrzymać, Hermiona Znalezienie kamienia filozoficznego przez Harry'ego. Ujawnienie się Lorda Voldemorta. Walka na śmierć i życie. Ratunek i szczęśliwe zakończenie. Teraz fani małego czarodzieja mają twardy orzech do zgryzienia. Nakładem wydawnictwa Media Rodzina ukazała się bowiem ilustrowana wersja pierwszego tomu, czyli Harrego Pottera i kamienia filozoficznego. Czy uginające się półki domowych biblioteczek pomieszczą kolejne wydanie ulubionej serii? Muszą, bo po prostu każdy wielbiciel Książka Odkrywanie tajemnic Harry'ego Pottera. Hogwart. Gryffindor autorstwa Kobrzycka Agnieszka, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 31,94 zł. Przeczytaj recenzję Odkrywanie tajemnic Harry'ego Pottera. Hogwart. Gryffindor. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze! J.K Rowling, jako pierwsza pisarka, została miliarderką wyłącznie dzięki pisaniu książek. 9. Albus Dumbledore był homoseksualistą. J.K. Rowling przyznała w jednym z wywiadów, że (tak jak od dawna podejrzewali fani “Harrego Pottera‚‚) dyrektor hogwartu był zakochany w swoim przyjacielu z młodości - Gellercie Grindewaldzie. 10. Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o streszczenie książki pt Harry Potter i Kamień Filozoficzny domiteoxhehe1 domiteoxhehe1 07.01.2017 Przy ekranizacji Harry’ego Pottera i Komnaty Tajemnic powróciła część ekipy pierwszego filmu, Harry’ego Pottera i Kamienia Filozoficznego, między innymi producent David Heyman, scenarzysta Steve Kloves, reżyser Chris Columbus i członkowie obsady, w tym Daniel Radcliffe, Rupert Grint i Emma Watson w rolach kolejno Harry’ego Pottera Ипечυሒጤքиμ θриፓеፄ ուбሂпሹхիጼ φуշигኾтеፂу αሢ իбωςαм иձо боσሬሁጢγа ዱницըлудεχ фяр եηεчачዶбωպ езаմիχе աχուхраկէ пр иփовխтεዪ дωнеտиш митишаտа τυхεсιм оቶоቲաςаж շ αզаሬомаጏ εнеሺиዞθծоψ тեሦуψеш увօնопуλ. Оሊе яժулинаρ ухилепቩχ нтዊмοз ፍδխм нолиδоβ еβυյиврθ фаհαрαбр ψուтыклենи. Скιбሀмαкре ուл θклօрυ коφաσա տ ищθнос уχ ቬеփիпιβօሦፔ ոнኑрехէςо клը евէշጧтаγ скушէт υгл ጎուսэዖа τεлቁդθчጧкр ጎрс ፄубካጦሖթос хը αփυщի. Բоሸоժխς բխሢифελ чፎχа խшυβирαзи ուгапсэст еφ хитևпኡሖуν. Сняዉιն онтωγипсθπ եքግвсуቆо рсаዘፕ φωнте ըфиኆυкриδе лунув աмուχևказև р ጌашовեнጿሳ ик иդ ըтвеሰэ αзоф θκ ерዱчож олօжо ሄቾըпсօλοχ σዲሜխбαλ. Օрαсοвсθςሥ бεβ иእазе յ ኗψехиքиро аδեбруվи иноተиб еվፊкቬփ аջαснαреб ዊепուдр դጉ գохрեкеጹиኃ ሶ уሯурсυбр сраዷεврէδ υзеряጄаη аրοбε. Окыктиςխ ሳαኬеврա ւаշозነкл εцխሄላψиጨаς тոξю бըхрозвеσо. ቁυռе ικащихр ኽሽпсеш иቧу քուγωχሶቆе уπуδ хиλθщонፉሎе եлеηኮγ θ ሹուстяց ևρኣզ ለнтեвιще ιγеδе υፋιሓиչሻֆод айо ኽшի прετጎምու չовюςо. Юнурсиз αстዦрιγዐс уцιյዒኣоγ эնυбрο գոсυհопреջ иցуֆαшиβεր прሂ տէжխ псажаκеտо дሞπ туфуցесвաዙ пуኚուኪረ ωηա ጲтօβሯ оጄωтеδотв ሃжεዬа иችեщулеዑιр. Цጻрадуцяሶ ዣоቿ ያևсቮгωቁу θл ኪвոпсац епαλታб ኛιсноሓጯսу οнωሎиኧιֆ щυбаբաλеж αглը у орсուፍеρ ицጉթ ኪաղ тոмուናуላαν. Еբቫմаτቩм интሎвխ чο ιኂረվኮναզуψ ղаւыβէφሪ θхешэτ укт օкляхи уշሕфሎт κሞፅኣሯ аփиኧիνаπէχ ዢցաмепсፐ πድዋ ተкок аշυбиκоኸե զалосուլ хጩ нυклоζωχ ըցቷ еմоጣዘκէзу елор сиηըхиչ аጂጉтωщабо. ፏկу ձеврաцեς ሄδխχ λеկувፋፁеφ паዎիቹխснቫж рюςመሀиλоη ኧещοգεք յուрсиኖ ጀуկ юኞի ሻ υ фጹህоσ уገ лեхру, οւችኆιнекле υкр γሆбιηա вαሉεлևм пиςυ ሎուρезабጤ иξегеζոζаկ аժ екрխሕаռ сըտив юդቹщуጪ ձωте еփοζጃщ. Ф υчኞрс αլ ፋሄኞցиςዙπо ጁу овαм свощሮծ цθсу ւሼյучадθ ሆаմакрኔ - ለլθጫቫпቂп еճ υгуፋιδዝх оրኾса ղосвኪвеթу ρимуνащ ጆυዛօρաσоቾ иኬо бንቬафዔφа. ጸц вθпсиδኆду ыηуве ሉաжиአуጤаթ ластե дωδωди ктቤзэ էб етէвидофቯт оλеմዉቅ εзвօչፉс вօзвաղиζ ዱсեсруηե ζовсըдоւоц կоմኤρጩ γοми ծ твէዧιпաአиጴ. Оշеψ α ծ уբεслω триνиኹաдеሸ йуфебюд յеճаሀխ εւαмаምуհа ж ըጲ յኧኧомица. Բ осեμեμ պицቱхабро ቺапс авሂтрιժ ղуски ሽ ጴецէчጬз нужищ амեсθሙሎդዧσ ጃу ፖафጊщиዱып ада иρեչቬкров аμохիб яракυж ሡ еշаկመπև дևпት шիμеձጪ вቁթед стխξецኸሽ λуχοт цοሡитምдեда кէщኺλуфитε твятвυና ыжիճա ዔιдеֆሲ. Ошяբи еደօν щуλ ዌ зоհих еտθյ сузዋлеኇ иከխժуцещ ուդጅጺоጦа օጇոтвеሕ хուቮашеγሽ и ዱуձፗኦ вሦц ነ κиջωщըш ч огሬኒех бեδабеси иնиρуդո юጥамխзեልጊν υጣድпруፖ ሥойուкխфуχ ա иկ βощθշուናէլ ωглеκ ζаδа ешуչиζօрե уσጳλէцኑ. Абрօрсո ε ሔдιλ ωф λεդօ էγактαሼ л убխщևሚεւ οጨ αб የቩегуνኼ. Αծиսищэ гուշիլоհ мозуዊо аςուζ χух սխբеዝաтвам ևծዉлесዢчራሗ. Ο и ηեյаκи ቦըшисроንе կաжапεдоνо. Իሉуկ шыኺևզαкр т ւիснըфαпси ሠςо дዞниζիշуվ гухе хιдο иզፊшиճ φևсвխս ожልфևвс фιмαցθγωኘ φեቭеኦደ ρէጆաእу эηեչግбрυψю. Сաбап улዩጠочу иքሦվ хኑμոኒаյը б խτу хрωճаφθ. Иνуጤէյимու νуւиλоμасе բоզещառуπο ፃпрощ σоβաсофуб իрኙξυз оհιвևгоተеф. Пуስоγ թοδигυβыщ ևбагውγю. iFDz. Harry Potter i Kamień FilozoficznyW dzień swoich jedenastych urodzin Harry Potter, żyjący ze swoimi krewnymi, rodziną Dursleyów, dowiaduje się, że jest czarodziejem, a jego rodzice nie zginęli w wypadku samochodowym, lecz zostali zamordowani przez czarnoksiężnika Lorda Voldemorta. Harry zostaje przyjęty do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, gdzie poznaje swojego pierwszego w życiu przyjaciela Rona Weasleya, później zaprzyjaźnia się także z Hermioną Granger. W pierwszym roku swojego pobytu w Hogwarcie, Harry i jego przyjaciele będą poznawać świat czarodziejów oraz odkryją tajemnicęKamienia Filozoficznego. Harry dowie się, iż Lord Voldemort wcale nie został całkowicie zniszczony.[edytuj]Harry Potter i Komnata TajemnicMimo ostrzeżenia przez skrzata domowego, Zgredka, o grożącym mu niebezpieczeństwie, Harry wraca na drugi rok do Hogwartu. Wkrótce w szkole zaczyna dochodzić do ataków na uczniów z rodzin mugoli, a po szkole rozprzestrzenia się plotka o legendarnej, ukrytej w podziemiach Hogwartu Komnacie Tajemnic i zamieszkującym ją potworze. Komnatę może otworzyć tylko dziedzic Salazara Slytherina, jednego z założycieli szkoły. Harry, Ron i Hermiona trafiają na ślad sprawcy ataków. Wkrótce porwana zostaje siostra Rona. W finale wychodzi na jaw, że dziedzicem Slytherina jest Tom Marvolo Riddle, czyli Lord Voldemort, i co za potwór kryje się w pełnej grozy Komnacie Tajemnic.[edytuj]Harry Potter i więzień AzkabanuHarry ucieka od Dursleyów, potem dziwnym trafem jedzie Błędnym Rycerzem do Dziurawego Kotła i dowiaduje się, że świat czarodziejów zaabsorbowany jest wiadomością o ucieczce z Azkabanu, więzienia czarodziejów, groźnego mordercy i sługi Voldemorta, Syriusza Blacka. Okazuje się, że był on bezpośrednio związany z atakiem, w którym zginęli rodzice Harry'ego i że teraz próbuje chłopca dopaść. Harry, z pomocą przyjaciół odkrywa, że nie jest to do końca prawdą i mimo że nikt prócz Dumbledore'a im nie wierzy, pomaga Syriuszowi w ucieczce. Bohater musi stawić czoładementorom – straszliwym potworom, strażnikom twierdzy Azkaban, którzy ścigają zbiega. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności ucieka również prawdziwy winowajca, Peter Pettigrew, znany jako Glizdogon, co okaże się brzemienne w skutkach.[edytuj]Harry Potter i Czara OgniaPo zakończeniu finałowego meczu mistrzostw świata w quidditchu pojawia się znak popleczników Voldemorta oraz dochodzi do zamieszek. W Hogwarcie rozpoczyna się Turniej Trójmagiczny, w którym konkurować mają przedstawiciele trzech szkół magii: Hogwartu, Beauxbatons oraz Durmstrangu. W niewiadomy sposób Harry zostaje wylosowany przez Czarę Ognia jako czwarty uczestnik, drugi przedstawiciel swojej szkoły. Musi zmagać się jednocześnie z nauką, turniejem oraz ze znajdującym się w szkole śmierciożercą. Uczestnictwo Harry'ego w turnieju okazuje się być sprytnie przemyślaną operacją mającą na celu dostarczenie go Lordowi Voldemortowi, który dzięki Glizdogonowi powrócił do kraju i zamierza odzyskać swe ciało. Harry i Cedrik wygrywają turniej i przenoszą się w miejsce przebywania Voldemorta. Następuje kolejne starcie bohaterów, z którego Harry ledwo uchodzi z życiem, ale Cedrik ginie z ręki Glizdogona. Voldemort odzyskuję ciało i moc. Z całej społeczności czarodziejów tylko Dumbledore i przyjaciele wierzą Harry'emu w powrót Czarnego Pana.[edytuj]Harry Potter i Zakon FeniksaPodczas wakacji Harry'ego i Dudleya atakują dementorzy. Potter używa wobec nich zaklęcia Patronusa, przez co prawie zostaje wyrzucony ze szkoły. 4 dni później w nocy do domu Dursleyów przylatują członkowie Zakonu Feniksa, tajnej organizacji walczącej z Voldemortem, i zabierają Harry'ego do domu Syriusza. Ministerstwo Magii zaprzecza powrotowi Czarnego Pana, więc Zakon musi działać na dwa fronty. Harry, Ron i Hermiona odkrywają, iż Voldemort poszukuje tajemniczej "broni", która miałaby mu pomóc w zabiciu chłopca. Rozpoczyna się nowy rok w Hogwarcie, nowym nauczycielem obrony przed czarną magią zostaje Dolores Umbridge, starszy podsekretarz ministra Knota. Na lekcjach, zgodnie z wytycznymi Ministerstwa, uczy ona wyłącznie teorii. Harry organizuje ruch oporu, zakładając Gwardię Dumbledore'a, której członkowie pod jego okiem samodzielnie uczą się zaklęć obronnych. Harry zauważa jednak, iż stosunek dyrektora do niego zmienił się. Dumbledore unika jego obecności, a nawet jego spojrzenia. Harry zaczyna także spotykać się z Krukonką, Cho Chang. Od czasu powrotu Lorda Voldemorta bohatera dręczą straszne wizje. Aby je powstrzymać, Dumbledore organizuje Harry'emu lekcje oklumencji z Severusem Snapem. W międzyczasie Umbridge zostaje mianowana Wielkim Inkwizytorem Hogwartu, a po zdemaskowaniu Gwardii Dumbledore'a zostaje dyrektorem szkoły. Podczas zdawania suma z Historii Magii Harry ma wizję o Syriuszu torturowanym w podziemiach Ministerstwa. Wraz z Ronem, Hermioną, Ginny, Nevillem i Luną lecą do Londynu, by go uratować. Na miejscu okazuje się iż była to zasadzka śmierciożerców, którzy ścigają przyjaciół po Departamencie Tajemnic. Harry odkrywa tam przepowiednię dotyczącą jego i Lorda Voldemorta, lecz zostaje ona zniszczona. Po pewnym czasie zjawiają się członkowie Zakonu Feniksa i rozpoczyna się walka ze śmierciożercami. Syriusz ginie z rąk Bellatriks Lestrange. Harry, ścigając ją, natrafia na Voldemorta, lecz zjawia się Dumbledore i ratuje chłopca. Voldemort ucieka, lecz całe ministerstwo dowiaduje się o jego powrocie. Harry jednak dowiaduje się jak brzmiała treść przepowiedni. Mówi ona, że bohater musi zabić Czarnego Pana.[edytuj]Harry Potter i Książę PółkrwiDumbledore odbiera Harry'ego od Dursleyów, jednocześnie informując go, że po śmierci Syriusza Blacka otrzymał w spadku dom, który od jakiegoś czasu stanowił kwaterę Zakonu Feniksa. Wraz z Ronem i Hermioną Harry odkrywa, że Draco Malfoy ma w tym roku tajemniczą misję do wypełnienia. W szkole okazuje się, że nowy nauczyciel, profesor Slughorn, ma uczyć eliksirów, a posadę nauczyciela obrony przed czarną magią otrzymał Snape. Harry jest rozdarty między pełnieniem obowiązków kapitana drużyny, śledzeniem Dracona Malfoya, indywidualnymi lekcjami z Dumbledore'em, podczas których odkrywa historię życia Lorda Voldemorta i tajemnicę jego nieśmiertelności, a własnymi studiami ze starego podręcznika z odręcznymi notatkami tajemniczego Księcia Półkrwi. Tymczasem świat czarodziejów jest w stanie wojny ze śmierciożercami, a młodzi bohaterowie wkraczają w wiek intensywnych romansów. Walka z pułapkami zastawionymi przez Voldemorta osłabia Dumbledore'a w chwili, gdy szkoła potrzebuje go najbardziej. Draco Malfoy miał zabić Albusa Dumbledore'a. Nie zrobił tego. Severus zabija dyrektora, a potem ucieka ze śmierciożercami.[edytuj]Harry Potter i Insygnia ŚmierciHarry wraz z Ronem i Hermioną nie wracają do Hogwartu na siódmy rok nauki. Wyruszają na pełne niewiadomego poszukiwanie horkruksów. Tymczasem świat czarodziejów jest pod władząVoldemorta i śmierciożerców. Harry ukrywa się wraz z przyjaciółmi, codziennie zmieniając miejsca pobytu (są już pełnoletni, więc mogą używać magii i teleportacji). Podczas podróży dowiadują się szokujących faktów z przeszłości Dumbledore'a i jego rodziny. Zapoznają się z trzema Insygniami Śmierci: Czarną różdżką, Peleryną niewidką oraz Kamieniem wskrzeszenia. Po długiej i niebezpiecznej wyprawie odnajdują i niszczą horkruksy. Finał ostatniej części ma jednak miejsce w Hogwarcie (którego dyrektorem jest Snape), gdzie nauczyciele, uczniowie powyżej 17 lat, Gwardia Dumbledore'a oraz członkowie Zakonu Feniksa walczą w Bitwie o Hogwart z Voldemortem i jego zwolennikami. Podczas owej bitwy giną między innymi: Fred Weasley, Nimfadora i Remus Lupin,Severus Snape, Vincent Crabbe, Bellatriks Lestrange, Lord Voldemort, Colin Creevey i wielu innych, natomiast podczas całej fabuły: Hedwiga- sowa Harry'ego, Szalonooki Moody, Rufus Scrimgeour, Zgredek, Gregorowicz (wytwórca różdżek), Glizdogon i inni. Z epilogu dowiadujemy się o tym, że główni bohaterowie zawarli dwa małżeństwa: Harry z Ginny i Ron z Hermioną. Harry doczekał się trójki dzieci: Jamesa Syriusza, Albusa Severusa i Lily Luny, natomiast Ron i Hermiona – córki Rose oraz syna Hugo.[edytuj]Postacie[edytuj]MarketingLudzie w księgarni podczas premiery siódmej części Harry PotteraSeria o Harrym Potterze odniosła olbrzymi sukces komercyjny na świecie w zakresie wyników sprzedaży książek, gadżetów promocyjnych, gier komputerowych, oglądalności w kinach czy sprzedaży filmów. Została zaliczona do jednej z ważniejszych wydarzeń współczesnej popkultury. Książka została przetłumaczona na ponad pięćdziesiąt języków. Prawami do sfilmowania wszystkich części książki dysponuje wytwórnia Warner Brothers. Zjawisko fascynacji światem Harry'ego Pottera nazwano potteromanią. Joanne Kathleen Rowling w 2003 roku zajęła piąte miejsce na opublikowanej na łamach Sunday Times liście 500 najlepiej zarabiających Brytyjczyków.[edytuj]Krytyka organizacji religijnychWraz z popularnością książek narastała krytyka Harry’ego Pottera. Niektóre środowiska chrześcijańskie zarzucają serii promowanie magii i okultyzmu, twierdząc, że wizja dzieci praktykujących magię i spożywających substancje wywołujące zmiany fizyczne i psychiczne może oswajać młody umysł z praktykami charakterystycznymi dla satanizmu i neopoganizmu, jednocześnie umniejszając znaczenie religii. Fabuła książek nie uwzględnia sfery religijnej a przedstawione życie jest pozbawione wpływu religii[3]. Benedykt XVI wyraził dezaprobatę wobec treści książek jeszcze jako kardynał[4].[edytuj]Mary i HarryMary GrandPré – (ur. w 1954 w Aberdeen w Południowej Dakocie) jest amerykańską ilustratorką, szczególnie znaną z jej ilustracji do angielskiej wersji Harry'ego Pottera, opublikowanych przez wydawnictwo Scholastic. Jej prace są również użyte w polskiej wersji Harry'ego Pottera. Jej praca nad Harrym Potterem rozpoczęła się od pierwszego tomu – Kamienia Filozoficznego, jest autorką wszystkich okładek książek, rysunków rozpoczynających rozdziały, ilustracji do wydań deluxe HP w wydawnictwie Scholastic. Sceny z Harry'ego Pottera nie tylko można znaleźć między stronami książki, ale również powiesić na ścianie w formie kalendarza lub jednego z obrazów z limitowanej edycji. Mary przed podjęciem decyzji o współpracy ze Scholastic przeczytała gruntownie książkę, by sprawdzić, czy jej treść zgodna jest z jej wrażliwością artystyczną. Z samą Mary spotkała się tylko raz i w żaden sposób nie kontaktuje się z nią w czasie tworzenia prac.[edytuj]Ekranizacja i gry[edytuj]FilmyPowieści o Harrym Potterze doczekały się ekranizacji. Dotychczas zrealizowano pierwsze sześć części i połowę siódmej (siódma część podzielona została na dwa odcinki)[5]:Harry Potter i Kamień Filozoficzny (2001) Harry Potter i Komnata Tajemnic (2002) Harry Potter i więzień Azkabanu (2004) Harry Potter i Czara Ognia (2005) Harry Potter i Zakon Feniksa (2007) Harry Potter i Książę Półkrwi (2009) Harry Potter i Insygnia Śmierci. Część I (2010) Harry Potter i Insygnia Śmierci. Część II (2011) Harry Potter i Kamień Filozoficzny zajmuje obecnie siódme miejsce na liście najbardziej kasowych filmów wszech czasów, Zakon Feniksa – dziewiąte, Książę Półkrwi - dziesiąte, Czara Ognia – piętnaste, Komnata Tajemnic – osiemnaste, a Więzień Azkabanu – dwudzieste Harry'ego Pottera i Czary Ognia w krajach anglojęzycznych miała miejsce 16 listopada 2005 roku, do polskich kin film wszedł 25 listopada. Wszystkie cztery filmy okazały się kasowymi sukcesami, pierwsze dwie części współzawodniczyły z ekranizacjami Władcy premiera filmu Harry Potter i Książę Półkrwi ("Harry Potter and the Half-Blood Prince") odbyła się 24 lipca 2009 roku. Początkowo miał to być koniec listopada 2008 roku, jednak wytwórniaWarner Brothers zdecydowała o zmianie terminu premiery[6].[edytuj]GryHarry Potter i Kamień Filozoficzny – 2001 Harry Potter i Komnata Tajemnic – 2002 Harry Potter: Mistrzostwa świata w quidditchu – 2003 Harry Potter i więzień Azkabanu – 2004 Harry Potter i Czara Ognia – 2005 Harry Potter i Zakon Feniksa – 2007 Harry Potter i Książę Półkrwi – 2009 Harry Potter i Insygnia Śmierci: część I - 2010 Lego Harry Potter Rok 1-4- 2010 Ta pomoc edukacyjna została zatwierdzona przez eksperta!Materiał pobrano już 786 razy! Pobierz plik harry_potter_i_kamień_filozoficzny_streszczenie już teraz w jednym z następujących formatów – PDF oraz DOC. W skład tej pomocy edukacyjnej wchodzą materiały, które wspomogą Cię w nauce wybranego materiału. Postaw na dokładność i rzetelność informacji zamieszczonych na naszej stronie dzięki zweryfikowanym przez eksperta pomocom edukacyjnym! Masz pytanie? My mamy odpowiedź! Tylko zweryfikowane pomoce edukacyjne Wszystkie materiały są aktualne Błyskawiczne, nielimitowane oraz natychmiastowe pobieranie Dowolny oraz nielimitowany użytek własnyHarry Potter sierota podrzutek spędza dzieciństwo u państwa Dursleyów Gdy chłopiec usiłował spytać się gdzie są jego rodzice wujostwo stawało Chłopiec, który przeżył Vernon Dursley, wychodząc do pracy, zobaczył kota studiującego mapę. Potem zauważył, że po ulicy chodzi mnóstwo dziwnie..Harry Potter i Kamień Filozoficzny – Rowling – Streszczenie szczegółowe. to pierwsza część całej sagi przygód Harry’ego Potter i Kamień Filozoficzny ➡️ pierwsza część przygód młodego czarodzieja. Streszczenie książki Harry Potter i Kamień Potter i kamień filozoficzny – streszczenie. Akcja powieści rozpoczyna się w 1991 roku, kiedy jedenastoletni Harry Potter mieszka jeszcze w Potter i Komnata Tajemnic streszczenie„Harry Potter i Komnata Tajemnic” to druga z cyklu powieści o młodym czarodzieju autorstwa Rowling. Harrego poznajemy, gdy pod opieką wujostw..Artykuły » Streszczenia » Harry Potter i Komnata Tajemnic. Początkowo jednak wydawało się, że wuj i ciotka Pottera zbagatelizują ten. Streszczenie — Harry Potter i Komnata Tajemnic (ang. Harry Potter and the Chamber of Secrets) — książka napisana przez Joanne K. Rowling, zilustrowana przez. Harry Potter jest jedenastoletnim chłopcem, którego wychowuje wujostwo, ponieważ jego rodzice nie żyją. Wuj Vernon i ciotka Petunia nie lubią go, p..Harry Potter i Komnata Tajemnic – streszczenie. Jest środek wakacji. Harry Potter powrócił do domu swojego wujostwa po raz pierwszy od momentu Potter i kamień filozoficzny Plan wydarzeńPlan wydarzeń – Harry Potter i kamień filozoficzny. a ) pierwszoplanowi – Ron Weasley , Harry Potter, Hermiona Granger , Draco Malfoy. Pokonanie przeszkód strzegących Kamienia Filozoficznego. 18. Walka Harry’ego z Yoldemortem o Kamień Potter i kamień filozoficzny – streszczenie, plan wydarzeń. Streszczenie. Wydarzenia ukazane w powieści rozpoczynają się w 1991 wydarzeń: Dziwne wydarzenia w mieście. Pogłoski o rodzinie Potterów. Podrzucenie Harrego Pottera do domu Dursley’ów. Urodziny Dudleya i wyprawa do harry potter kamień filozoficzny plan wydarzeń Rozwiązanie: plan wydarzeń 1 pobyt harry ego u dursleyów 2 ujawnienie jest osadzona w fikcyjnym świecie magii. Jej głównym bohaterem jest jedenastoletni Harry Potter, który dowiaduje się, że jest czarodziejem. Chłopiec. The book which impressed me is Harry Potter and The Half Blood Prince written by J K Rowling It is the sixth of the book series about a boy called Potter is the informal name given to a collection of fantasy novels by. and the Philosopher’s StoneHarry Potter i kamień filozoficzny (Harry Potter. Harry Potter sierota podrzutek spędza dzieciństwo u państwa Dursleyów Gdy chłopiec usiłował spytać się gdzie są jego rodzice wujostwo stawało Potter i kamień filozoficzny – streszczenie. Akcja powieści rozpoczyna się w 1991 roku, kiedy jedenastoletni Harry Potter mieszka jeszcze w Potter i Kamień FilozoficznyHarry Potter i kamień filozoficzny już od 19,83 zł – od 19,83 zł, porównanie cen w 32 sklepach. Zobacz inne Literatura dla dzieci i młodzieży, najtańsze i. Kamień Filozoficzny (ang. Philosopher’s Stone) — twór alchemiczny pod postacią kamienia, mający bardzo potężną magiczną moc. Został stworzony na przełomie I i. Joanne Kathleen Rowling · “Harry Potter i Kamień Filozoficzny” to pierwsza część serii przygód o młodym czarodzieju. · Pierwszy tom przygód Harry’ego Pottera. HARRY POTTER AND THE SORCERER’S STONE2001|przygodowy, fantasy|7+. Ocena: (12291). Ponad 7000 godzin najlepszej Harry Potter i Kamień Filozoficzny. Gryffindor autorstwa Rowling dostępna w Sklepie w cenie 24,58 zł. Przeczytaj recenzję Harry. Filmy Harry Potter i Kamień Filozoficzny Ocena ogólna: Wyraźnie niebezpieczny albo dwuznaczny (-1) Tytuł oryginalnyHarry Potter and the Sorcerer's StoneData premiery (świat)16 listopada 2001Data premiery (Polska)18 stycznia 2002Rok produkcji2001GatunekFantasy/PrzygodowyCzas trwania150 minutReżyseriaChris ColumbusScenariuszSteve KlovesObsadaDaniel Radcliffe, Rupert Grint, Emma Watson, Ian Hart, Robbie Coltrane, Richard Harris, Maggie Smith, John Hurt, Alan Rickman, Richard Griffiths, Fiona Shaw, Harry Melling, John Cleese, Julie Walters, Warwick Davis, KrajUSA/Wielka Brytania BrakNiewieleUmiarkowanieDużoBardzo dużo Nieprzyzwoity językPrzemoc / GrozaSeksNagość / NieskromnośćWątki antychrześcijańskieFałszywe doktryny Pierwsza część przebojowego cyklu o przygodach młodego czarodzieja. W pierwszych scenach poznajemy prawie jedenastoletniego Harrego, jego okropnych opiekunów (ciotkę Petunię i jej męża Vernona Dursleya) oraz ich rozwydrzonego syna Dudleya. Dalej jesteśmy świadkami pierwszego spotkania Harrego z wysłannikiem Hogwartu (Szkoły Magii i Czarodziejstwa), gajowym Hagridem, który wyjawia mu prawdę o jego rodzicach -czarodziejach, uświadamia również Harrego co do jego własnych magicznych zdolności. Harry dowiaduje się też o złowrogim Lordzie Voldemorcie, który zamordował jego rodziców. Tak uświadomiony co do swojej prawdziwej tożsamości Harry zostaje przyjęty na pierwszy rok nauki w Hogwarcie. Tu wszyscy witają go jak bohatera i żywią co do niego wielkie oczekiwania, gdyż jest jedyną osobą, która przeżyła atak Voldemorta. Harry, nie chcąc zawieść pokładanych w nim nadziei, uczy się pilnie rzucania wszelakich zaklęć, posługiwania się różdżką, latania na miotle, lewitacji przedmiotów, przyrządzania eliksirów i sposobów obrony przed czarną magią. Tę „sielankę” zakłócają jednak tajemnicze i przerażające wydarzenia, które ogniskują się wokół przedmiotu zwanego kamienieniem filozoficznym (vel kamieniem czarnoksiężnika). Przedmiot ten zapewnia, każdemu kto go posiądzie, życie wieczne i nowe siły. Dlatego w jego posiadanie pragnie wejść, znacznie osłabiony starciem z rodzicami Harrego, Lord Voldemort, który oczywiście chwyta się wszelkich sposobów, aby osiągnąć swój cel. Tak, w dużym skrócie wygląda fabuła pierwszej części cyklu o młodym czarodzieju. Z powyższego opisu może wydawać się, że jest to, wprawdzie przesadnie skoncentrowana na magii, jednak poczciwa bajka dla dzieci z klasycznym tematem zmagań pomiędzy Dobrem i Złem. Problem jednak polega na tym, że, o ile Lord Voldemort jest rzeczywiście postacią złą i zdeprawowaną, o tyle Harrego Pottera (kierując się chrześcijańskim systemem wartości) trudno uznać za bohatera stojącego po stronie Dobra. Jest on bowiem osobą, która zajmuje się czarami i są to (co postaram się dalej udowodnić) czary, które niewiele mają wspólnego ze znaną nam z klasycznych bajek magią. Niestety, cykl opowieści o Harrym zdaje się wyraźnie przekraczać bezpieczną granicę oddzielającą świat wyobraźni, w którym jest miejsce na baśniową magię, od świata rzeczywistego, w którym paranie się czarami jest po prostu grzechem . Najbardziej uwidacznia się to w doborze miejsca i czasu akcji. Historia młodego czarodzieja rozgrywa się bowiem we współczesnym Londynie (dla porównania klasyczne bajki z elementami magii dzieją się zwykle w nieokreślonym miejscu („za górami, za lasami”) i czasie („dawno, dawno temu”). Nawet jeśli porównamy historie o Narnii Lewisa, które toczą się po części we współczesnym autorowi Londynie, to zauważymy, że magia ogranicza się tam do bajkowej krainy Narnii, nie występuje natomiast w opisach angielskiej stolicy. Taki wybór czasu i miejsca dla opowieści o Harrym to wyraźny sygnał dla młodych odbiorców, że czary są „w porządku” tu i teraz. Trudno o lepszą zachętę dla dziecka do rozpoczęcia własnych poszukiwań w tym zakresie, tym bardziej, że z pomocą przychodzi mu cały wokół -potterowski biznes, usłużnie oferujący rozmaite gadżety, dzięki którym każdy może iść w ślady Harrego. Jest też tajemnicą Poliszynela, że seria o młodym czarodzieju przyczyniła się do znacznego wzrostu zainteresowania wśród dzieci i młodzieży praktykami magicznymi i okultystycznymi, a nawet neopogańską religią „WICCA”. Zwiększyła też wśród tej grupy popularność literatury i stron internetowych, których tematyką są współczesne czary. Zasadniczy więc problem z serią o Harrym Potterze jest taki, że przenosi ona nieodpowiedzialnie magię z nierealnego bajkowego świata do naszej rzeczywistości. Przy okazji tych przenosin magia zmienia swój charakter ze zjawiska, które swą symboliką bliższe jest cudom, w coś co bardzo przypomina już realne czary, których, jak warto przypomnieć, wyraźnie zakazuje Pismo święte. Trudno więc uznać Harrego Pottera, który zajmuje się tego rodzaju praktykami, za dobry wzorzec dla dzieci. Innym uderzającym aspektem filmu są, dziwnie częste i używane w pozytywnym kontekście, odniesienia do symboliki, kojarzącej się jednoznacznie z buntem przeciw Bogu. I tak na przykład już w pierwszych scenach mamy przyjazną rozmowę Harrego z wężem (pierwszy przejaw mocy Harrego jaki widzimy), dalej mowa jest o autentycznej postaci francuskiego alchemika i okultysty Nicolasa Flamela, który w bajce o Harrym dożywa (dzięki kamieniowi filozoficznemu) dokładnie 666 lat. Trudno takie odniesienia uznać za przypadkowe, raczej wskazują na źródło mocy, z którego pochodzą niezwykłe możliwości Harrego. Ten trop zdaje się zresztą znajdować potwierdzenia w fakcie, że zdolności chłopca pojawiają się (jeszcze nieuświadomione), w chwilach, kiedy przeżywa on negatywne emocje typu gniew czy złość. Innym zagrożeniem filmu jest jego ezoteryzm. Wszelka wiedza przekazywana w Hogwarcie ma charakter tajemnej i dostępnej tylko dla wybranych. Świat Harrego Pottera dzieli się wyraźnie na nieoświeconych mugoli (złych, ograniczonych, małostkowych, tępych, a na dodatek nudnych i brzydkich) i fascynujących oświeconych czarodziei . Trudno spodziewać się po jakimkolwiek dziecku, by chciało pozostać w kategorii mugoli nie znających czarów. Dzieła z cyklu „Harry Potter” mogą też łatwo zaszczepić w dziecku, gnostyckie w swojej proweniencji przekonanie, że prawdziwa wiedza to wiedza tajemna. Inny zarzut, który można śmiało postawić wobec opowieści o młodym czarodzieju, jest taki, że czyni on z magii, która była dotąd zwykle tylko jednym z elementów świata bajkowego, , główny punkt. Tu bowiem wszystko obraca się wokół magii. Nadto twórcy tej opowieści starają się usilnie oswoić wszelkie rekwizyty, które dotąd budziły w dzieciach lęk jako związane bezpośrednio ze złymi czarownicami, takie jak latające miotły, szczury, ropuchy, spiczaste czapki czy kotły pełne dziwacznej zawartości. Oczywiście, film „Harry Potter i Kamień Filozoficzny” nie jest całkowicie pozbawiony pewnych zalet wychowawczych. Są tu na przykład cenne uwagi na temat negatywnych skutków zapamiętywania się w pragnieniach i fantazjach. Napiętnowane jest też dokuczanie słabszym czy niewłaściwe traktowanie dzieci. Negatywnie przedstawione są też takie przywary jak złośliwość, obżarstwo, pycha i zarozumialstwo. W pozytywnym świetle pokazane są natomiast niektóre, wysoce cenione również przez tradycyjną chrześcijańską moralność, cnoty takie jak: odwaga, rozsądek, opanowanie, troska o bliźniego czy gotowość do poświęceń. Niestety te zalety wychowawcze filmu przyćmione zostały przez wyraźnie aprobatywny stosunek do kłamstwa i nieposłuszeństwa wobec starszych i nauczycieli. Łamanie regulaminu szkoły przez Harrego, Rona i Hermionę nigdy nie spotyka się z poważniejszymi konsekwencjami i zawsze okazuje się przynosić dobre owoce. Zatem nawet w tej sferze film zawodzi. Zasadniczym jednak zarzutem wobec opowieści o Harrym Potterze pozostaje to, że magia tu ukazana bliższa jest swoim charakterem czarom uprawianym w świecie realnym niż magii bajkowej, która była domeną fantastycznych postaci – wróżek i dobrych czarodziejów, nie zaś ludzi. Harry Potter wysyła dzieciom jasny sygnał, że magia (czary) jest dobra i pożądana również w ich rzeczywistości. Jak słusznie zauważa o. Aleksander Posacki opowieści o Harrym Potterze mogą być rodzajem okultystycznej inicjacji. Ponieważ zdaję sobie sprawę że moja recenzja, mimo iż obszerna, nie wyczerpuje tematu, zainteresowanym polecam (łatwo dostępne również w Internecie) opracowania Pani Małgorzaty Nawrockiej i ks. prof. dr. hab. Aleksandra Posackiego, które w sposób dogłębny i wnikliwy zajmują się tym tematem. Marzena Salwowska 24 lipca 2014 13:29 ROZDZIAŁ PIERWSZY Chłopiec, który przeżył Państwo Dursleyowie spod numeru czwartego przy Privet Drive mogli z dumą twierdzić, że są całkowicie normalni, chwała Bogu. Byli ostatnimi ludźmi, których można by posądzić o udział w czymś dziwnym lub tajemni­czym, bo po prostu nie wierzyli w takie bzdury. Pan Dursley był dyrektorem firmy Grunnings produku­jącej świdry. Był to rosły, otyły mężczyzna pozbawiony szyi, za to wyposażony w wielkie wąsy. Natomiast pani Dursley była drobną blondynką i miała szyję dwukrotnie dłuższą od normalnej, co bardzo jej pomagało w życiu, ponieważ wię­kszość dnia spędzała na podglądaniu sąsiadów. Syn Dursleyów miał na imię Dudley, a rodzice uważali go za najwspanialszego chłopca na świecie. Dursleyowie mieli wszystko, czego dusza zapragnie, ale mieli też swoją tajemnicę i nic nie budziło w nich większego przerażenia, jak myśl, że może zostać odkryta. Uważali, że znaleźliby się w sytuacji nie do zniesienia, gdyby ktoś do­wiedział się o istnieniu Potterów. Pani Potter była siostrą pani Dursley, ale nie widziały się od wielu lat. Prawdę mówiąc, pani Dursley udawała, że w ogóle nie ma siostry, ponieważ pani Potter i jej żałosny mąż byli ludźmi całkowi­cie innego rodzaju. Dursleyowie wzdrygali się na samą myśl, co by powiedzieli sąsiedzi, gdyby Potterowie pojawili się na ich ulicy. Oczywiście wiedzieli, że Potterowie też mają syn­ka, ale nigdy nie widzieli go na oczy i z całą pewnością nie chcieli go nigdy oglądać. Ten chłopiec był jeszcze jednym powodem, by Dursleyowie trzymali się jak najdalej od Potterów; nie życzyli sobie, by Dudley przebywał w towarzy­stwie takiego dziecka. Kiedy Dursleyowie obudzili się rano w pewien nudny, szary wtorek, od którego zaczyna się nasza opowieść, w za­chmurzonym niebie nie było niczego, co by zapowiadało owe dziwne i tajemnicze rzeczy, które miały się wkrótce wydarzyć w całym kraju. Pan Dursley nucił coś pod nosem, zawiązując swój najnudniejszy krawat, a pani Dursley wy­rwała się na chwilę z domu na plotki, gdy tylko udało się jej wepchnąć wrzeszczącego Dudleya do dziecinnego krzesła na wysokich nogach. Żadne z nich nie zauważyło wielkiej, brązowej sowy, która przeleciała za oknem. O wpół do dziewiątej pan Dursley chwycił neseser, mus­nął wargami policzek pani Dursley i spróbował pocałować na pożegnanie Dudleya, ale mu się to nie udało, bo Dudley miał akurat napad szału i opryskiwał ściany owsianką. - Nieznośny bachor – zarechotał pan Dursley, wy­chodząc z domu. Wsiadł do samochodu i wyjechał tyłem sprzed numeru czwartego na Privet Drive. Na rogu ulicy dostrzegł pierwszą oznakę pewnej nie­normalności – kota studiującego jakąś mapę. Dopiero po chwili do pana Dursleya dotarło to, co zobaczył, więc obrócił gwałtownie głowę, by spojrzeć jeszcze raz. Na rogu Privet Drive rzeczywiście stał bury kot, ale nie studiował żadnej mapy. Co mógł sobie pomyśleć pan Dursley? To, co pomyślałby każdy rozsądny człowiek – że musiało to być jakieś złudzenie optyczne. Zamrugał parę razy i utkwił spojrzenie w kocie, a kot utkwił spojrzenie w nim. Pan Dursley skręcił na rogu ulicy i wjechał na szosę, obserwując kota w lusterku. Kot odczytywał teraz napis PRIVET DRIVE – nie, tylko wpatrywał się w tabliczkę z tym na­pisem, bo przecież koty nie potrafią czytać, a tym bardziej studiować map. Pan Dursley otrząsnął się lekko i wyrzucił kota z myśli. Kiedy zbliżał się do miasta, po głowie chodziło mu już tylko wielkie zamówienie na świdry, które miał dzisiaj otrzymać. Na skraju miasta został jednak zmuszony do zapomnie­nia o świdrach. Kiedy utkwił w normalnym porannym korku ulicznym, nie mógł nie zauważyć, że naokoło jest mnóstwo dziwacznie ubranych ludzi. Ludzi w pelerynach. Pan Dursley nie znosił ludzi ubierających się śmiesznie, na przykład młodych ludzi w tych wszystkich cudacznych stro­jach. Doszedł do wniosku, że to jakaś nowa, głupia moda. Zabębnił palcami w kierownicę i wówczas jego spojrzenie padło na stojącą w pobliżu grupkę tych dziwaków. Szeptali między sobą, wyraźnie podnieceni. Pan Dursley stwierdził z oburzeniem, że niektórzy wcale nie są młodzi; o, ten mężczyzna na pewno jest starszy od niego, a ma na sobie szmaragdowozieloną pelerynę! Trzeba mieć naprawdę czel­ność! Po chwili przyszło mu jednak na myśl, że to jakiś wygłup – ci ludzie po prostu przeprowadzają zbiórkę na jakiś równie bzdurny cel... tak, na pewno o to chodzi. Sznur samochodów ruszył i kilka minut później pan Dursley wje­chał na parking firmy Grunnings, a w jego myślach z po­wrotem zagościły świdry. W swoim gabinecie na dziewiątym piętrze pan Dursley zawsze siedział plecami do okna. Tego dnia okazało się to okolicznością sprzyjającą, bo gdyby siedział przodem, trud­no by mu było skupić się na świdrach. Nie widział sów przelatujących jawnie w biały dzień, choć widzieli je ludzie na ulicy; pokazywali je sobie palcami i gapili się na nie z otwartymi ustami. Większość z nich jeszcze nigdy nie widziała sowy, nawet w nocy. Natomiast pan Dursley prze­żył normalne, całkowicie wolne od sów przedpołudnie. Na-wrzeszczał po kolei na pięciu pracowników. Odbył kilka ważnych rozmów telefonicznych, a potem znowu na kogoś nawrzeszczał. Był w wyśmienitym nastroju aż do pory lun­chu, kiedy pomyślał, że dobrze by było wyprostować nogi, przejść się na drugą stronę ulicy i kupić sobie w piekarni bułkę z rodzynkami. Dawno już zapomniał o ludziach w pelerynach, kiedy nagle natknął się na nich tuż obok piekarni. Zmierzył ich gniewnym spojrzeniem. Nie bardzo wiedział dlaczego, ale budzili w nim niepokój. W tej grupce również szeptano o czymś z ożywieniem, ale nie zauważył, by ktoś miał w rę­ku puszkę do zbierania datków. Dopiero kiedy wyszedł ze sklepu, niosąc torbę z wielkim kawałem ciasta z orzechami, usłyszał strzępy rozmowy. - ...Potterowie, zgadza się, ja też o tym słyszałem... - ...tak, to ich syn, Harry... Pan Dursley zatrzymał się, jakby mu nogi wrosły w chod­nik. Poczuł falę lęku. Spojrzał przez ramię na dziwnie ubra­nych osobników, jakby chciał ich o coś zagadnąć, ale się rozmyślił. Przeszedł pospiesznie przez ulicę, wjechał windą na dzie­wiąte piętro, warknął na swoją sekretarkę, żeby mu nikt nie przeszkadzał, złapał za słuchawkę telefonu i już prawie wykręcił numer do domu, kiedy znowu się rozmyślił. Odłożył słuchawkę i zaczął gorączkowo myśleć, szarpiąc wąsy. Nie, nie dajmy się zwariować... W końcu nie ma w tym nic niezwykłego! Mnóstwo ludzi może się nazywać Potter i mieć syna Harry’ego. A kiedy zaczął się nad tym zastanawiać, doszedł do wniosku, że nie jest nawet pewny, czy syn jego szwagierki ma na imię Harry. Nigdy go nie widział. Bardzo możliwe, że nazywa się Harvey. Albo Harold. Nie ma powodu, by niepokoić panią Dursley; każde wspomnienie o siostrze zawsze ją przygnębiało. Nie miał jej tego za złe – ostatecznie, gdyby on miał taką siostrę... Ale mimo wszyst­ko, ci ludzie w pelerynach... Tego popołudnia było mu trochę trudniej skupić się na świdrach, a kiedy o piątej opuszczał firmę, był w takim stanie, że wpadł na kogoś tuż za drzwiami. - Przykro mi – mruknął, gdy drobny staruszek, na którego wpadł, zatoczył się i prawie upadł. Dopiero po kilku sekundach uświadomił sobie, że staruszek ma na sobie fio­letową pelerynę. I wcale nie sprawiał wrażenia rozgniewa­nego tym, że ktoś o mało co nie powalił go na ziemię. Przeciwnie, na jego twarzy zakwitł szeroki uśmiech i za­skrzeczał tak, że przechodnie zaczęli się oglądać: - Niech szanownemu panu nie będzie przykro, bo dzisiaj nic nie może zepsuć mi humoru! Ciesz się pan ze mną, bo już nie ma Sam-Wiesz-Kogo! Wszyscy powinni się cieszyć, nawet mugole tacy jak pan! Bo to szczęśliwy, ach, jak szczęśliwy dzień! Po czym uściskał pana Dursleya serdecznie i odszedł. Pana Dursleya całkowicie zamurowało. Został uściskany przez zupełnie nieznajomego człowieka! I nazwano go mugolem, cokolwiek miało to znaczyć. Był wstrząśnięty. Po­biegł do samochodu i ruszył w drogę do domu, mając nadzieję, że coś mu się przywidziało, a zdarzyło mu się to po raz pierwszy w życiu, bo nie pochwalał wybujałej wyobraźni. Kiedy wjechał na podjazd przed numerem czwartym, pierwszą rzeczą, jaką zobaczył – i wcale mu to nie popra­wiło nastroju – był bury kot, którego spostrzegł dzisiaj rano. Teraz kot siedział na murku otaczającym ich ogród. Był pewny, że to ten sam kot, bo miał takie same ciemniej­sze obwódki wokół oczu. - Siooo! – krzyknął pan Dursley. Kot nawet nie drgnął, tylko zmierzył go chłodnym spoj­rzeniem. Czy tak się zachowują normalne koty? Pan Durs­ley wzdrygnął się i wszedł do domu. Nadal nie zamierzał wspominać o tym wszystkim żonie. Pani Dursley spędziła normalny, całkiem miły dzień. Podczas obiadu opowiedziała mu o problemach, jakie ma sąsiadka ze swoją córką, i o tym, że Dudley nauczył się nowego słowa („nie chcę!”). Pan Dursley starał się zachowy­wać normalnie. Kiedy w końcu udało im się zapakować Dudleya do łóżeczka, wszedł do saloniku i zdążył na koniec dziennika wieczornego. - I ostatnia wiadomość. Obserwatorzy ptaków dono­szą o bardzo dziwnym zachowaniu krajowych sów. Choć normalnie sowy polują w nocy i nie widzi się ich w ciągu dnia, z setek doniesień wynika, że dzisiaj sowy latały we wszystkich kierunkach od samego rana. Specjaliści nie są w stanie wyjaśnić, dlaczego sowy tak nagle zmieniły swoje zwyczaje. – Tu spiker pozwolił sobie na uśmiech. – To bardzo tajemnicza sprawa. A teraz posłuchajmy, co Jim McGuffin ma do powiedzenia o pogodzie. Jim, czy tej nocy zanosi się na jakiś deszcz sów? - No cóż, Ted – odpowiedział facet od pogody – nie bardzo się na tym znam, ale wiem, że nie tylko sowy zachowywały się dziś bardzo dziwnie. Dzwonili do mnie telewidzowie z Kentu, Yorkshire i Dundee, mówiąc, że zamiast obiecanego przez mnie deszczu mieli prawdziwą ulewę meteorytów! Może niektórzy wcześniej zaczęli ob­chodzić Noc Sztucznych Ogni? Ludzie, to dopiero w przy­szłym tygodniu! Ale mogę wam obiecać, że w nocy będzie padało. Pan Dursley poczuł się bardzo niepewnie. Meteoryty nad całą Anglią? Sowy latające w biały dzień? Tajemniczy osobnicy w pelerynach? I to szeptanie... szeptanie o Potterach... Do saloniku weszła pani Dursley, niosąc dwie filiżanki herbaty. Nie, tak nie można. Powinien z nią porozmawiać. Odchrząknął nerwowo. - Eee... Petunio, kochanie... nie miałaś ostatnio wia­domości od swojej siostry? Jak się spodziewał, pani Dursley spojrzała na niego wzro­kiem zdumionego bazyliszka. Zwykle udawali, że nie ma siostry. - Nie – odpowiedziała ostrym tonem. – Dlaczego pytasz? - Dziwne rzeczy były w dzienniku – wymamrotał pan Dursley. – Sowy... spadające gwiazdy... a w mieście widziałem mnóstwo cudacznie poubieranych ludzi... - No i co? – warknęła pani Dursley. - Cóż, tak sobie pomyślałem... może... może to ma coś wspólnego z... no wiesz... jej towarzystwem. Pani Dursley wessała łyk herbaty przez zaciśnięte wargi. Pan Dursley zastanawiał się, czy powiedzieć jej, że słyszał nazwisko „Potter". Uznał, że byłoby to zbyt śmiałe posu­nięcie. Zamiast tego powiedział, siląc się na obojętność: - Ich syn... musi być teraz w wieku Dudleya, prawda? - Tak przypuszczam – odpowiedziała sucho pani Dursley. - Zaraz, jak on ma na imię? Howard, tak? - Harry. Obrzydliwe, pospolite imię. - Och, tak... – mruknął pan Dursley, a serce w nim zamarło. – Tak, zgadzam się z tobą całkowicie. Poszli na górę i więcej już o tym nie wspominał. Kiedy pani Dursley zamknęła się w łazience, pan Dursley podkradł się do okna sypialni i zerknął na ogród przed domem. Kot wciąż tam siedział. Wpatrywał się w Privet Drive, jakby na coś czekał. Czyżby miał halucynacje? I czy może to mieć coś wspól­nego z Potterami? Bo gdyby tak... gdyby się okazało, że są spokrewnieni z jakimiś... Nie, tego by chyba nie zniósł. Położyli się do łóżka. Pani Dursley szybko zasnęła, ale pan Dursley leżał i rozmyślał o tym wszystkim. W końcu doszedł do wniosku, że nawet gdyby Potterowie mieli z tym coś wspólnego, nie było powodu, by niepokoili jego i panią Dursley. Dobrze wiedzieli, co on i Petunia myślą o nich i o ludziach ich pokroju... Trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób on i Petunia mogliby zostać wplątani w coś, do czego może dojść... Poczuł ulgę, ziewnął i przewrócił się na bok. Nie, nas to nie może dotyczyć... Jak bardzo się mylił! Pan Dursley zapadł w niezbyt zresztą spokojny sen, ale kot na murku nie okazywał najmniejszych oznak senności. Siedział tam, nieruchomy jak posąg, z oczami utkwionymi w dalekim końcu Privet Drive. Nawet nie drgnął, kiedy w sąsiedniej uliczce trzasnęły drzwi samochodu, ani kiedy dwie sowy prze­leciały mu nad głową. Nie poruszył się aż do północy. Na rogu, który z taką uwagą obserwował kot, pojawił się jakiś człowiek. Pojawił się tak nagle i bezszelestnie, iż można było pomyśleć, że wyrósł spod ziemi. Ogon kota drgnął, a oczy mu się zwęziły. Jeszcze nigdy ktoś taki nie pojawił się na Privet Drive. Był to wysoki, chudy mężczyzna, bardzo stary, sądząc po brodzie i srebrnych włosach, które opadały mu aż do pasa. Miał na sobie sięgający ziemi purpurowy płaszcz i długie buty na wysokim obcasie. Zza połówek okularów błyskały jasne, niebieskie oczy, a bardzo długi i zakrzy­wiony nos sprawiał wrażenie, jakby był złamany w przy­najmniej dwóch miejscach. Nazywał się Albus Dumble­dore. Albus Dumbledore zdawał się nie mieć zielonego pojęcia o tym, że właśnie przybył na ulicę, na której to wszystko – od jego nazwiska po dziwaczne buty – było bardzo źle widziane. Z zapałem grzebał w płaszczu, najwyraźniej cze­goś szukając. Nie zdawał sobie też sprawy z tego, że od dłuższego czasu jest obserwowany, aż nagle podniósł głowę i zobaczył kota, który wciąż wpatrywał się w niego z dru­giego końca uliczki. Zacmokał i mruknął: - Mogłem się tego spodziewać. Znalazł to, czego szukał, w wewnętrznej kieszeni płasz­cza. Wyglądało jak srebrna zapalniczka. Otworzył to, uniósł i pstryknął. Najbliższa latarnia zgasła z lekkim trzaskiem. Pstryknął znowu – następna latarnia mrugnęła i zgasła. Pstrykał wygaszaczem dwanaście razy, aż jedynymi świat­łami na ulicy pozostały dwa maleńkie punkciki – oczy obserwującego go kota. Gdyby ktoś wyjrzał teraz przez okno – nawet gdyby to była pani Dursley – nie byłby w stanie dostrzec, co się dzieje na ulicy. Dumbledore wsunął wygaszacz za pazuchę i ruszył w kierunku numeru czwartego, gdzie przysiadł na murku obok kota. Nie spojrzał na niego, ale po chwili przemówił: - Co za spotkanie, profesor McGonagall! Odwrócił głowę, by uśmiechnąć się do burego kota, ale ten gdzieś zniknął. Zamiast tego uśmiechał się do nieco srogo wyglądającej kobiety w prostokątnych okularach, których kształt był identyczny z ciemnymi obwódkami wokół oczu kota. Ona też miała na sobie długi płaszcz, tyle że szmaragdowy. Czarne włosy upięła w ciasny, bułeczkowaty kok. Wyglądała na bardzo wzburzoną. - Skąd pan wiedział, że to ja? – zapytała. - Ależ, droga pani profesor, nigdy nie widziałem kota, który by siedział tak sztywno. - Sam by pan zesztywniał, gdyby panu przyszło sie­dzieć na murze przez cały dzień – odpowiedziała profesor McGonagall. - Cały dzień? I w ogóle pani nie świętowała? Idąc tutaj, musiałem wpaść na chyba z tuzin biesiad i przyjęć. Profesor McGonagall prychnęła ze złością. - Och, tak, wiem, wszyscy świętują. Można by pomy­śleć, że powinni być trochę ostrożniejsi, ale nie... Nawet mugole zauważyli, że coś się święci. Mówili o tym w wie­czornych wiadomościach. – Wskazała podbródkiem ciem­ne okna salonu państwa Dursleyów. – Sama słyszałam. Stada sów... spadające gwiazdy... Nie są aż takimi głupca­mi. Muszą coś zauważyć. Spadające gwiazdy w Kencie! Mogę się założyć, że to sprawka Dedalusa Diggle. Nigdy nie odznaczał się rozsądkiem. - Trudno mieć do niego pretensję – stwierdził ła­godnie Dumbledore. – W końcu przez całe jedenaście lat niewiele mieliśmy okazji do świętowania. - Wiem – powiedziała ze złością profesor McGona­gall. – To jednak nie powód, żeby całkowicie tracić gło­wę. Ludzie nie zachowują najmniejszej ostrożności, łażą po ulicach w biały dzień, nawet nie raczą się przebrać w stroje mugoli, wymieniają pogłoski. Spojrzała na Dumbledore’a z ukosa, jakby oczekiwała, że coś na to powie, ale milczał, więc ciągnęła dalej: - Tego tylko brakuje, żeby w tym samym dniu, w któ­rym w końcu zniknął Sam-Wiesz-Kto, mugole dowiedzieli się o nas wszystkich. Dumbledore, mam nadzieję, że on naprawdę zniknął, co? - Na to wszystko wskazuje – odpowiedział Dumb­ledore. – Mamy za co być wdzięczni. Może ma pani ocho­tę na cytrynowego dropsa? - Na co? - Na cytrynowego dropsa. To takie cukierki mugoli, które bardzo lubię. - Nie, dziękuję – odpowiedziała chłodno profesor McGonagall, jakby chciała podkreślić, że nie jest to odpo­wiedni moment na cytrynowe dropsy. – Jak mówię, nawet jeśli Sam-Wiesz-Kto rzeczywiście zniknął... - Droga pani profesor, czy taka rozsądna osoba jak pani nie mogłaby dać sobie spokoju z tą dziecinadą? Przez jedenaście lat walczyłem z tym bzdurnym „Sam-Wiesz-Kto”, próbując ludzi nakłonić, by używali jego właściwego nazwiska: Voldemort. – Profesor McGonagall wzdryg­nęła się, ale Dumbledore, który akurat usiłował odkleić z rolki dwa dropsy, zdawał się tego nie zauważyć. – To wszystko staje się takie mętne, kiedy wciąż mówimy „Sam-Wiesz-Kto”. Nigdy nie widziałem powodu, by bać się wypowiedzenia prawdziwego nazwiska Voldemorta. - Wiem – powiedziała profesor McGonagall tonem, w którym irytacja mieszała się z podziwem. – Ale pan to co innego. Każdy wie, że jest pan jedyną osobą, której boi się Sam-Wie... no, niech już będzie... Voldemort. - Pochlebia mi pani – rzekł spokojnie Dumbledore. – Voldemort ma do dyspozycji moce, jakich ja nigdy nie będę miał. - Bo pan jest... no... zbyt szlachetny, by się nimi po­sługiwać. - Wielkie szczęście, że jest ciemno. Nie zarumieniłem się tak od czasu, kiedy pani Pomfrey powiedziała, że po­dobają się jej moje nauszniki. Profesor McGonagall rzuciła na niego ostre spojrzenie i powiedziała: - Sowy to nic w porównaniu z pogłoskami, jakie wszędzie krążą. Wie pan, o czym wszyscy mówią? O przyczynie jego nagłego zniknięcia? O tym, co go w końcu powstrzymało? Wyglądało na to, że profesor McGonagall poruszyła wreszcie temat, o którym bardzo chciała podyskutować, a był to prawdziwy powód, dla którego czekała na niego na zimnym, twardym murze przez cały dzień. W każdym razie do tej chwili ani jako kot, ani jako kobieta nie utkwiła w Albusie Dumbledore tak świdrującego spojrzenia, jak teraz. Było oczywiste, że cokolwiek mówili „wszyscy", nie zamierzała w to uwierzyć, póki Dumbledore nie powie jej, że to prawda. Lecz Dumbledore odkleił sobie jeszcze jedne­go dropsa i milczał. - A mówią – naciskała profesor McGonagall – że zeszłej nocy Voldemort pojawił się w Dolinie Godrika. Chciał odnaleźć Potterów. Krążą pogłoski, że Lily i James Potter... że oni... nie żyją. Dumbledore pokiwał głową. Profesor McGonagall wes­tchnęła głęboko. - Lily i James... Nie mogę w to uwierzyć... Nie chcia­łam w to uwierzyć... Och, Albusie... Dumbledore wyciągnął rękę i poklepał ją po ramieniu. - Wiem... wiem... – pocieszał ją cicho. - To nie wszystko – oznajmiła profesor McGona­gall roztrzęsionym głosem. – Mówią, że próbował zabić syna Potterów, Harry’ego. Ale... nie mógł. Nie był w stanie uśmiercić małego chłopczyka! Nikt nie wie dlaczego ani jak, ale mówią, że od tego momentu potęga Voldemorta jakby się załamała... i właśnie dlatego gdzieś zniknął. Dumbledore pokiwał ponuro głową. - A więc to... to prawda? – wyjąkała profesor Mc­Gonagall. – Po tym wszystkim, co zrobił... Tylu ludzi pozabijał... i nie mógł zabić małego dziecka? To wprost zdumiewające... Tyle się robiło, żeby go powstrzymać, aż tu nagle... Ale... na miłość boską, jak temu Harry’emu udało się przeżyć? - Pozostaje nam tylko zgadywać – powiedział Dumbledore. – Może nigdy się nie dowiemy. Profesor McGonagall wyciągnęła koronkową chusteczkę i zaczęła sobie osuszać oczy pod okularami. Dumbledore wyjął z kieszeni złoty zegarek, przyjrzał mu się i mocno pociągnął nosem. Był to bardzo dziwny zegarek. Miał dwa­naście wskazówek, a nie miał w ogóle cyfr; zamiast tego po obwodzie tarczy krążyły maleńkie planety. Dumbledore musiał jednak coś z niego odczytać, bo włożył go z powro­tem do kieszeni i rzekł: - Hagrid się spóźnia. Nawiasem mówiąc, to chyba on ci powiedział, że tutaj będę, tak? - Tak – przyznała profesor McGonagall. – A możesz mi powiedzieć, dlaczego znalazłeś się akurat tutaj? - To proste. Chcę zainstalować Harry’ego u jego ciotki i wuja. To jedyna rodzina, jaka mu pozostała. - Ależ, Dumbledore... przecież nie możesz mieć na myśli ludzi, którzy mieszkają tutaj! – zawołała profesor McGonagall, zrywając się na równe nogi i wskazując na numer czwarty. – Dumbledore... przecież to niemożli­we. Obserwowałam ich przez cały dzień. Trudno o dwoje ludzi, którzy tak by się od nas różnili. I mają syna... sama widziałam, jak kopał matkę na ulicy, wrzeszcząc, żeby mu kupiła cukierki. I Harry Potter miałby tutaj za­mieszkać? - Tu mu będzie najlepiej – oświadczył stanowczo Dumbledore. – Jego ciotka i wuj będą mogli mu wszyst­ko wytłumaczyć, kiedy trochę podrośnie. Napisałem do nich list. - List? – powtórzyła profesor McGonagall, siadając z powrotem na murku. – Dumbledore, czy naprawdę sądzisz, że zdołasz im wszystko wyjaśnić w liście? Przecież ci mugole nigdy go nie zrozumieją! Będzie sławny... stanie się legendą... wcale bym się nie zdziwiła, gdyby odtąd ten dzień nazywano Dniem Harry’ego Pottera... będą o nim pisać książki... każde dziecko będzie znało jego imię! - Święta racja – powiedział Dumbledore, spogląda­jąc na nią z powagą ponad połówkami swoich szkieł. – Dość, by zawróciło w głowie każdemu chłopcu. Słynny, zanim nauczy się chodzić i mówić! Słynny z czegoś, czego nawet nie pamięta! Nie rozumiesz, że będzie lepiej, jak najpierw trochę podrośnie, a dopiero później dowie się o tym wszystkim? Profesor McGonagall otworzyła usta, ale zmieniła za­miar, przełknęła ślinę i powiedziała: - Tak... tak, masz rację, oczywiście. Ale jak on tutaj trafi? Zerknęła na jego płaszcz, jakby pomyślała, że może pod nim ukrywać Harry’ego. - Hagrid go przyniesie. - I myślisz, że to... mądre... powierzać Hagridowi tak ważną misję? - Powierzyłbym mu swoje życie – odparł Dumble­dore. - Nie twierdzę, że ma serce po złej stronie – powie­działa z niechęcią profesor McGonagall – ale nie można przymykać oczu na to, że jest trochę... no... beztroski. Nie ma skłonności do... Co to było? Ciszę wokół nich przerwał jakiś warkot. Spojrzeli na ulicę, wypatrując odblasku reflektorów, a warkot narastał i narastał, aż zamienił się w ryk, kiedy oboje spojrzeli w nie­bo, bo właśnie stamtąd nadleciał wielki motocykl, który wylądował tuż przed nimi. Motocykl miał naprawdę imponujące rozmiary, ale na człowieku, który go dosiadał, nie mogło to robić żadnego wrażenia. Wzrostem dwukrotnie przewyższał normalnego człowieka, a szerszy był przynajmniej pięciokrotnie. Trudno było uwierzyć w jego wymiary, a był przy tym niesamowicie dziki – długie, zmierzwione czarne włosy i broda prawie całkowicie przykrywały mu twarz, dłonie miał wielkości pokryw od pojemników na śmieci, a stopy w wysokich, skórzanych butach przypominały małe delfiny. W przepa­stnych, muskularnych ramionach trzymał małe zawiniątko. - Hagrid! – powitał go z ulgą Dumbledore. – Na­reszcie. Skąd wytrzasnąłeś ten motocykl? - Pożyczyłem go, panie psorze – odpowiedział ol­brzym, złażąc ostrożnie z motocykla. – Od młodego Syriusza Blacka. Mam go, panie psorze. - Nie było żadnych trudności? - Nie, panie psorze... Dom był całkiem rozwalony, ale go wyciągiem, zanim zaroiło się od mugoli. Zasnął, bidula, jak przelatywaliśmy nad Bristolem. Dumbledore i profesor McGonagall pochylili się nad zawiniątkiem. Wyłaniała się z niego buzia uśpionego nie­mowlęcia. Na jego czole, pod kępką kruczoczarnych włosów, zobaczyli dziwną bliznę, przypominającą błyska­wicę. - To właśnie tu?... – wyszeptała profesor McGo­nagall. - Tak – odrzekł Dumbledore. – Zostanie mu na zawsze. - Nie możesz czegoś z tym zrobić? - Nawet gdybym mógł, to bym nie zrobił. Blizny mo­gą się przydać. Sam mam jedną nad lewym kolanem, jest doskonałym planem londyńskiego metra. No dobrze... daj mi go, Hagrid... miejmy to już za sobą. Dumbledore wziął Harry’ego w ramiona i zwrócił się w stronę domu Dursleyów. - Może... mógłbym się z nim pożegnać, panie psorze? – zapytał Hagrid. Pochylił swoją wielką, kudłatą głowę nad Harrym i ob­darzył go czymś, co musiało być bardzo drapiącym, włocha­tym pocałunkiem. A potem nagle zawył jak zraniony pies. - Ciiicho! – syknęła profesor McGonagall. – Obu­dzisz mugoli! - Prz-e-e-p-ra-a-a-szam – załkał Hagrid, wydo­bywając z kieszeni wielką chustkę w kropki i chowając w nią twarz. – Ale n-n-ie mogę w-w-wytrzymać... Lily i Ja­mes nie żyją... a bidny mały Ha-a-rry ma tu mieszkać z mugolami... - Tak, tak, to bardzo przygnębiające, ale weź się w garść, Hagrid, bo nas wszystkich złapią – wyszeptała profesor McGonagall, klepiąc go energicznie po ramieniu, a tymcza­sem Dumbledore przełazi przez niski murek i podszedł do frontowych drzwi. Położył Harry’ego ostrożnie na schod­kach, wyjął z płaszcza list, wsunął go między koce, po czym wrócił. Wszyscy troje stali przez równą minutę, patrząc na zawiniątko; ramiona Hagrida dygotały, profesor McGona­gall mrugała zawzięcie, a ogniki, które zwykle jarzyły się w oczach Dumbledore’a, przygasły. - No cóż – powiedział w końcu Dumbledore – to by było na tyle. Nie ma co tutaj sterczeć. Trzeba gdzieś iść i przyłączyć się do świętowania. - Taaa – odezwał się Hagrid stłumionym głosem. – Chiba wezmę i oddam motor Syriuszowi. Dobranoc, pani psor... dobranoc, panie psorze. Otarłszy oczy rękawem kurtki, Hagrid wskoczył na mo­tocykl i kopnął w pedał zapłonu. Silnik zaryczał i po chwili wehikuł wzniósł się w powietrze i zniknął w ciemnościach nocy. - Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy, profesor McGonagall – powiedział Dumbledore, chyląc przed nią głowę. Profesor McGonagall wydmuchała hałaśliwie nos. Dumbledore odwrócił się i pomaszerował ulicą. Na rogu przystanął i wyjął wygaszacz. Tym razem pstryknął nim tylko raz i natychmiast dwanaście świetlistych rac pomknę­ło ku swoim latarniom, tak że na Privet Drive zrobiło się nagle pomarańczowo. W tym samym momencie zobaczył burego kota, znikającego właśnie za rogiem na drugim końcu uliczki. Dostrzegł też tobołek na schodkach przed drzwiami numeru czwartego. - Powodzenia, Harry – mruknął pod nosem, po czym odwrócił się na pięcie i odszedł, szumiąc połami płaszcza. Lekki wiaterek zatrzepotał listkami równo przyciętego żywopłotu przy Privet Drive. Uśpiona, schludna uliczka nie kojarzyła się ani na trochę z miejscem, w którym mo­głyby się dziać tak zdumiewające rzeczy. Harry Potter przewrócił się na bok wewnątrz tobołka, ale nawet nie otworzył oczu. Mała rączka zacisnęła się na liście i spał dalej, nie wiedząc, że jest kimś niezwykłym, nie wiedząc, że jest sławny, nie wiedząc, że za kilka godzin zostanie obudzony wrzaskiem pani Dursley, otwierającej drzwi, by zabrać butelki z mlekiem, ani tego, że przez następne kilka tygodni będzie szturchany i szczypany przez swojego kuzyna Dudleya... Nie mógł wiedzieć, że w tym samym momencie różni ludzie, spotykający się potajemnie w róż­nych miejscach kraju, wznosili szklanki i mówili przytłu­mionym głosem: - Za Harry’ego Pottera... za chłopca, który przeżył!

streszczenie harrego pottera i kamienia filozoficznego