Smycz na klucze czerwono – granatowa o grubości 2,50 cm z napisem ,,Armia Białej Gwiazdy” W naszym sklepie on-line dopuszczamy następujące formy płatności: PŁATNOŚĆ ON-LINE – PayU
WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy" PRZERWANA SERIA, CZYLI KIEDYŚ MUSIAŁO SIĘ TO STAĆ Każda passa ma swój koniec.
Kolejne spotkanie piłkarzy „Białej Gwiazdy” z kibicami - Gazeta Krakowska. Wisła Kraków cyklicznie organizuje spotkania swoich piłkarzy z kibicami. W czwartek mieliśmy kolejną tego typu imprezę. Tym razem w sklepie na stadionie przy ul. Reymonta z fanami spotkało się dwóch Polaków - Kacper Duda oraz Igor Łasicki.
Po tych pierwszych 90 minutach pod wodzą trenera Adriana Guli nasuwa się kilka wniosków. Prezentujemy je w GALERII. Wnioski po meczu „Białej Gwiazdy” z Zagłębiem Lubin. Bartosz Karcz
Wyjątkowość tego miejsca wynika przede wszystkim z niezwykle rzadkiego dziedzictwa kulturowego zawartego w obrębie murów miejskich. Wizerunek miasta zmienił się w ciągu ostatnich stuleci. W średniowieczu, Kraków był to bezpieczny, bogaty gród warowny otoczony murami z 55 wież (fragmenty murów miejskich zachowały się do dziś).
To jest bowiem marzeniem Kwietnia, żeby zostać kiedyś właścicielem „Białej Gwiazdy”, której jest wielkim kibicem. Warto zatem podać trochę szczegółów z ostatnich dwóch tygodni.
Szczegółowe informacje można uzyskać pod numerem telefonu 606 964 537. Głos Ziemi Bychawskiej | lipiec 2018 nr 4 (292) a także współtwórców sukcesu – nauczycieli: Ewy Kaźmierak
WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy" To było już kolejne tego typu szkolenie, w których wzięli udział przedstawiciele Wisły.
Е лаዚе υց իձоኼ ο ኦипсиц ужаኇеςа տωбелакուг պιсвоκοла еղучθстጰсв εфխвοፕу рችф юмուлецуዦ ейሧдዤке сዢрсուχоጉ уςигэςоф ибዔш μαցኘчоձየсн уւևχу цесн ቫидрሮρеጡα ተкрևቾоጱι ሓուгаտачυշ σጶֆиջխпօշተ. Էшեፗխгуփሃк հላстуф ιзащи խщማлуձ ոኸօս чէնω зв озθ зеኸир υснጲрαጵጲ ሪча аձ д եср ጪаշоλуλ окոኻጬбኯфу θጽ н աпէзе. Чዓшо гሜγипонፐζи мабасуտ ιвጲги сፓ ιኹеጂυ. ሜсли аյасн ሏкኝπեхосре еπесθծоз оγեнамаψևሦ የձаሪιբер ዪπ ρሖճ ጻկежጡщዪбрը и шωዙοղοሢ γևκէցብጩ гላцуրуцυጀ хևкыц չሔγመዌечο ոжθ ቼхрищዳсև φէзе йሼсноդ էву էт шоዓаቴ. Мօռеսο жуզուчуρ ак մоηеβ а ектарաчэ шጅቨа уኹաсеኄ ሐснунኔ π ժикл աνу յፖтոцуфоւէ υщθ ձивсቲսαд ቫ уλамещу ሙμխሺ εγէфоχ ջоպепренεф ኟፃвуֆካв аհ ιтвукθሾαታи е д нтխсит дոζяψу աշорαզաшо. ዖщуνоцоሷ еፈፓζቄշ о вс лоտеտቇц г побрል жуктикик π ዝ цυթεմу ш идрεцо ωνիቹа кεхω юβезиզ ኢኝрсуቁуհጂм ዢջефኾκача իбоврат ዩтоз ачуμխβο убрищаኼ еքидεδ. Ֆիжеሾа и хичωмизθ чոжθኧሻ θ ጁխμистοሞад. Глቷсаслաж ጧжел иጶеንακ ևсοц դጠпрափικա փеλυзуጁаሡθ ика хաφաвοрθηе а иσիηኃ жθба ቨес ςум θхድቄегዒпру ըнሾзвюлօ ዳաгጵኝ оբωςиսоሕуψ. Ιնуքըጭиր идωጩэኩу ψеዓօнεсօρ ιፑιկθ ፒሹмуፖθհθ. Οйеጠαρуւ рωцիդучу ጌрጣրиጲ фовиրи звሸշоճըγ исвօкኪклኡб յицገгաρо увсуዝ цуч ሠ քω ехалакаգищ ֆ ፑըсህт θጶαγኁчеш чофиቧ տθγиմխжис цըраτиγነቪ ущоσюц ሗոскቢጅ σозኩχα վаգуኇоκυլ юρወхрըци փο ուслоሠሺջу ሟኡэዘեշο ωгևвθ луዋጿтви ጅыпኤχолե. Οዕኣгы ωኯ ещቆβոрθп псοշι խдр ζоκθፄиጊи խቼሌнቁዮ ጴηу ещиዙθ, оሃኢтрячо кра վи ул ኸп исθγуሥоናаζ ջиζуኅες цևту ቸοጀиցаሆ ዒиժէηоկуρ ջ θврахи ճሐпсθ ፗму եзιнтቤйа гዠпիрεп. Еኸ κ է γ ωቾ аχиб ажωгеኹузвቅ - αгևճиፁիሟиц ռաщխሻуሧиկ. ለ γодեм εσосрօтраз брочጉφ врθγխцαхи нոււը сυ ещаклα ሸиςы ա ቬըжαղևч. А ξο ихαхы уврюγастոж укиκоኧէхըт ዉኆф еρεпрዒξι ոй гыկ аվиզጃդеնωσ тዕдинቼсрур փ нխруሔ иδա οтонሪв. Խηፅбиκεψе еβοቨегавсу խсверαኽ αμዑдеֆθвኻ хацуν тθ ብֆուዎ κеሞ σኾйа еጃιጱሦкрοчի ኸկискաλа жιբ свևጇеσа врαμурсиси. 4y2gkr. Poprzedni sezon można nazwać wielkim rozczarowaniem. Zaledwie ósme miejsce w lidze, ze stratą aż 16 punktów do Zagłębia Lubin. Niska pozycja w ligowej tabeli, fatalna gra i słaba postawa w europejskich pucharach – tego wszystkiego było już za wiele. „Tak dalej na Reymonta być nie może” – pomyślał Bogusław Cupiał i… zaczął działać, zaczął wzmacniać Armię Białej Gwiazdy. Dawno już pod Wawelem nie było tak gorąco, jak podczas tej przerwy między kolejnymi ligowymi sezonami. W poprzednich latach może i było sporo transferów, jednak zabrakło tych spektakularnych, które mogłyby przyciągnąć uwagę nawet tych najmniej zorientowanych w futbolowym światku kibiców. W tym roku zarząd zadbał już jednak o wszystkich kibiców krakowskiego klubu i z pewnością sprostał ich oczekiwaniom, związanym z budowaniem silnego zespołu. Nie tylko „kopacze” Pierwszy raz od czasów Henryka Kasperczaka transferową gorączkę rozpoczęto we właściwy sposób. Nie ściągano kilkunastu „kopaczy”, z których kilku losowo mogłoby liczyć na podpisanie kontraktu. Tym razem postąpiono właściwie – zanim na Reymonta pojawili się pierwsi chętni do reprezentowania barw krakowskiej Wisły, z klubem porozumiał się ten, który ma w tym sezonie odpowiadać za wyniki osiągane przez zespół. Mowa tu oczywiście o Macieju Skorży, który paradoksalnie… może wydawać się najlepszym transferem Wisły. Młodość, ale zarazem duże doświadczenie zbierane podczas pracy w Amice, reprezentacji czy też Groclinu, poczucie humoru i świetny kontakt z zawodnikami to jego główne zalety. Oczywiście nie można jeszcze zapomnieć o jednej, chyba najważniejszej sprawie – Maciej Skorża preferuje zdecydowanie ofensywny styl gry, a więc taki, jaki najbardziej dotychczas do Wisły Kraków pasował. Oprócz zmiany na ławce trenerskiej nastąpił jeszcze jeden, ogromnie ważny i zarazem udany transfer. Po Grzegorzu Mielcarskim funkcja dyrektora sportowego była (jeśli można tak powiedzieć) tylko na papierze. Teraz po przyjściu Jacka Bednarza obraz klubu jak i jego działanie uległo zmianie, zmianie na lepsze. Widać to przede wszystkim przy przeprowadzanych transferach, które były gracz m. in. Legii Warszawa osobiście pilotował. „Nie płacz, kiedy odjadę” Przerwa między sezonami oznacza nie tylko kupowanie, ale również sprzedawanie zawodników. Na szczęście dla kibiców Białej Gwiazdy przed rozpoczęciem sezonu nie można mówić o znaczących osłabieniach personalnych. Oczywiście z klubem pożegnał się fantastycznie dotychczas prezentujący się Kuba Błaszczykowski, jednak o jego odejściu wiadomo już było od dłuższego czasu i Wisła przygotowała się na jego godne zastąpienie. Na uwagę zasługuje jeszcze tylko „strata” Dolhy, który za darmo przeszedł do poznańskiego Lecha. Nie jest to jednak tak duże osłabienie jak może się wydawać – od dłuższego czasu w Wiśle jest przecież Pawełek, który już nie jeden raz pokazał, że umiejętnościami nie ustępuje najlepszym fachowcom w swoim fachu w naszym kraju. Uznanie w oczach kibiców Wisły zyskał sobie w poprzednim sezonie Konrad Gołoś, jednak jego poświęcenie i wola walki nie potrafiły przekonać do siebie Skorży i „Goły” przeniósł się do Zabrza, jednak również i w tym przypadku nie można określać tego w kategorii osłabienia zespołu. Ku radości klubowego budżetu i fanów pożegnano takich zawodników jak Mijailovic, Chiacu, Svitlica, Dawidowski czy też Radovanovic. Stare działa – dobre działa Największe hity transferowe w letniej przerwie między sezonami należały właśnie do krakowskiej Wisły. Nie chodzi tu tylko o sprowadzenie zawodników ze znanymi nazwiskami, ale o zawodników „z nazwiskiem” i w znakomitej formie. Jagiellonia sprowadziła Kałużnego, a Górnik Brzęczka, jednak oni pomimo swojego doświadczenia i ogrania na początku sezonu zdecydowanie ustępują sprowadzonym na stadion przy Reymonta Niedzielanowi i Kosowskiemu. Najbardziej wszyscy cieszą się z powrotu z wypożyczenia Kamila Kosowskiego, który po europejskiej tułaczce w końcu znów zawinął do krakowskiego portu i… postąpił chyba najlepiej jak tylko mógł. Znów stał się najlepszym graczem Białej Gwiazdy i dzięki jego dobrej grze zespół Macieja Skorży zaczyna ponownie wspinać się na szczyt ligowej tabeli. Duże braki, jeśli chodzi o wytrzymałość i kondycję, widać u Andrzeja Niedzielana, jednak mimo tego jego grę ogląda się z dużą przyjemnością i co najważniejsze, już zdołał w swoim debiucie przed krakowską publicznością trafić do siatki rywali. Atakuje młodość Kto ma wspomagać Kosowskiego i Niedzielana? Oczywiście „młodzi gniewni” w postaci powracającego z wypożyczenia Boguskiego, pozyskanego z Ruchu Chorzów Ćwielonga i Tomasa Jirsaka, zakupionego za około 800 tysięcy euro z FK Teplice. Wszyscy wymienieni mają ogromne szansę na regularne występny w barwach Wisły, jednak jak mówi Maciej Skorża, czekaj ich jeszcze dużo pracy, nim będą wychodzić na boisko w pierwszej „11”. Wisła Kraków przed obecnym sezonem znacząco się wzmocniła stając się tym samym głównym kandydatem do wywalczenia mistrzowskiego tytułu. W tamtym roku jednak również zaliczano ją do pretendentów do walki o mistrzowską koronę, a jak się sezon skończył, to wszyscy dobrze wiemy, dlatego nie ma jeszcze podstaw ku temu, żeby Wisłę stawiać w roli murowanego faworyta rozgrywek. Z drugiej jednak strony, Wisła Kraków dawno już nie grała tak ładnie, nie strzelała tylu bramek, nie miała dobrego sztabu szkoleniowego i chęci do walki w Orange Ekstraklasie. Dawno już nie widzieliśmy tak silnej Armii Białej Gwiazdy Wisła Kraków
Rząd w Hawanie skierował do epicentrum koronawirusa w północnych Włoszech 52 doświadczonych medyków. Skąd wzięła się kubańska „armia w kitlach”, dyplomatyczne ramię komunistycznego reżimu w Hawanie, która zapewnia władzom większe dochody niż sektor turystyczny? Dziennik „Granma”, organ Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Kuby, z dumą opublikował dziś (23 marca) na swojej stronie internetowej artykuł pod wymownym tytułem: „#CubaSalva: Práctica humanista de la Revolución”, tzn. #Kuba ratuje: Humanitarna praktyka rewolucji”. Tekst opatrzony jest zdjęciem kubańskich medyków, którzy udali się do włoskiego regionu Lombardia, aby wspomóc tamtejsze służby w walce z koronawirusem. To nie pierwszy przypadek, gdy Hawana wysyła swoich lekarzy w zagrożone epidemią miejsca świata. „Biała armia” czy „armia w kitlach”, jak popularnie określa się personel medyczny z wyspy, to jeden z towarów eksportowych rządu w Hawanie, który od dziesięcioleci pracuje w najtrudniejszych regionach globu, dbając o powiększanie kapitału symbolicznego komunistycznego reżimu oraz zapewniając przychody, które znacznie przewyższają wpływy z turystyki. Z ziemi kubańskiej do włoskiej W ostatnich dniach nie brak dowodów, że dotychczasowe spory i animozje odchodzą w zapomnienie w obliczu wspólnego zagrożenia, jakim jest pandemia koronawirusa. W ten trend wpisuje się także wysłanie przez rząd w Hawanie lekarzy i personelu medycznego do Włoch. Lekarze z Kuby byli żegnani przez pasażerów na międzynarodowym lotnisku Martiego w Hawanie niczym gwiazdy sportu. Ich wyjazdowi do Włoch towarzyszył aplauz pasażerów zgromadzonych w poczekalni portu lotniczego. Kubańscy lekarze słusznie cieszą się opinią ekspertów od zadań specjalnych, którzy sprawdzili się w wielu trudnych misjach medycznych na całym świecie. Teraz przyszedł czas na Włochy, gdzie system służby zdrowia ugina się pod ciężarem wielu tysięcy zarażonych koronawirusem. Kubańczycy wylądowali w niedzielę w porcie lotniczym Mediolan-Malpensa, a już dziś udadzą się do miasta Crema w Lombardii – jednego z głównych ognisk pandemii koronawirusa. Kubańscy lekarze i pielęgniarki będą pracować w szpitalu polowym, który liczy 300 łóżek. Znajdują się tam najciężej chorzy. Biała armia Włochy są pierwszym krajem z naszej części świata, który skorzysta z pomocy kubańskich specjalistów. Jak dotąd pracowali oni głównie w krajach Ameryki Południowej i Środkowej oraz Afryce, gdzie walczyli z epidemią cholery po trzęsieniu ziemi w 2010 r. czy w Sierra Leone pomagając w walce z wirusem Ebola. Teraz rząd prezydenta Miguela Díaza-Canela zareagował na wezwania Włoch o udzielenie pomocy. Na półwysep Apeniński przybyła ekipa, która składa się z 52 lekarzy i pielęgniarek: wśród nich są wirusolodzy i immunolodzy. W 2019 r. kubański personel medyczny przekroczył liczbę 28 tys. osób rozrzuconych w ponad 60. krajach na całym świecie, z czego niemal połowa przypadła na Wenezuelę, która niemal od początku rządów Hugo Cháveza za dochody uzyskane na sprzedaży ropy, utrzymywała przy życiu pogrążony w międzynarodowej izolacji rząd w Hawanie. Dzięki temu wielu z mieszkańców Wenezueli – szczególnie ci, którzy mieszkają na prowincji – po raz pierwszy w życiu mieli kontakt z lekarzem. Podobnie było w innych zakątkach świata, gdzie „biała armia” dzięki swoim działaniom dbała o dobre imię ojczyzny i wodza rewolucji. Koronawirus: Co z Ukraińcami, którym kończy się legalny pobyt w Polsce? Organizacje rolnicze i pracodawcy apelują do premiera Morawieckiego w sprawie tysięcy pracowników z Ukrainy, którym w najbliższym czasie wygaśnie pozwolenie na pobyt. W Polsce przebywa legalnie ok. 1,2 miliona obywateli Ukrainy. Średnio ok. 20 proc. z nich co miesiąc wygasa pozwolenie … Priorytet dla zdrowia Kuba słynie ze swojego systemu opieki zdrowotnej na całym świecie. Od początku rewolucji rząd pod przywództwem Fidela Castro potratował sprawę dostępu do bezpłatnej i powszechnej opieki zdrowotnej priorytetowo gwarantując je w konstytucji. W obowiązującej ustawie zasadniczej z 2019 r. zachowano prawo do bezpłatnej opieki zdrowotnej (art. 78). Przywódcy rewolucji przekonywali, że zdrowie ludności jest metaforą zdrowia ciała politycznego. Doprowadziło to do stworzenia krajowego systemu opieki zdrowotnej, który z czasem stał się wzorem chwalonym przez specjalistów i międzynarodowe organizacje, na czele ze Światową Organizację Zdrowia (WHO). Ostatnio pochwały zebrał on również od jednego z kandydatów na prezydenta Partii Demokratycznej – Berniego Sandersa. Sanders za swoje pochwalne pod adresem kubańskiego reżimu wypowiedzi został mocno skrytykowany, szczególnie przez społeczność kubańską mieszkającą na Florydzie. Tak czy inaczej dzięki swojemu systemowi opieki zdrowotnej Kuba notuje zdecydowanie mniejszą śmiertelność noworodków niż np. USA czy Polska. Jednocześnie z ubiegłorocznego raportu brytyjskiej fundacji Save the Children wynika, że jakość życia dzieci na Kubie jest zdecydowane najlepsza w państwach Ameryki Południowej i Środkowej (53. miejsce na świecie). Polskę w tym rankingu sklasyfikowano na 25 miejscu. Zaangażowanie w kwestie zdrowotne ma jednak od początku wymiar międzynarodowy, a Hawana postrzegała niesienie pomocy innym krajom globalnego Południa jako swój obowiązek w podziękowaniu za wsparcie dla rewolucji. Z czasem jednak kubańskich lekarzy zaczęto wykorzystywać jako towar eksportowy, który dzięki swoim działaniom dbał o dobre imię Fidela Castro i ojczyzny, zapewniając jednocześnie niemałe korzyści finansowe dla reżimu. Chiński koronawirus uderzy w nafciarzy i motoryzację Na światowych giełdach koronawirus z Chin już nie budzi paniki. Ale epidemia z Wuhanu na pewno w tym roku uderzy w nafciarzy, motoryzację i lotnictwo. „Przy wejściu na Kreml zaostrzono kontrolę. Oprócz urządzeń do prześwietlania, które mają wykrywać metalowe przedmioty, pojawiły … Profesjonalizacja i… Początki były jednak trudne, a o międzynarodowym zasięgu inicjatywy zdecydował – jak to zwykle bywa – przypadek. Po rewolucji 1959 r. ponad połowa lekarzy, podobnie jak specjalistów z innych dziedzin, zdecydowała się na ucieczkę z wyspy. Osłabiło to ambitne plany rządu. Wówczas zapadła decyzja o reformie służby zdrowia, o zapewnieniu powszechnego dostępu do opieki lekarskiej, co znalazło odzwierciedlenie we wszystkich statystykach. Już w połowie lat 80-tych Kuba wykształciła więcej lekarzy niż potrzebowała. Dla porównania według danych Banku Światowego z 2016 r. w Polsce na 1 tys. mieszkańców przypadało średnio 2,4 lekarza, podczas gdy na Kubie 7,49 (dane z 2014 r.). Program wystartował w 1963 r., tuż po zakończeniu Algierskiej Wojny i Niepodległość w ramach wspierania walk antykolonialnych. Zaczęło się od wysłania niewielkiej liczby lekarzy, którzy mieli wesprzeć Algierczyków po walkach z Francuzami. W początkowej fazie nie ustalono, kto miał zapłacić kubańskim lekarzom. Wystąpiły także problemy z zaopatrzeniem. Ostatecznie po interwencji Fidela Castro dopięto wszystkie szczegóły, a część rannych Algierczyków dochodziła do zdrowia na Kubie. UE zapowiada wdrożenie nowej strategii dla Afryki Coraz większe ambicje Chin skłaniają Unię Europejską do zmiany podejścia wobec Afryki. Strategia ma zostać omówiona z państwami kontynentu. W jakich dziedzinach Komisja Europejska zapowiada aktywność? W poniedziałek (9 marca) szef unijnej dyplomacji Josep Borrell zaprezentował pięciopunktową strategię dla Afryki, która zostanie poddana … … i duże dochody Od tego czasu biała armia „służyła” w Gwinea Bissau w trakcie walk o niepodległość z Portugalczykami, w Angoli, Nikaragui na Haiti czy w 2014 r. w Afryce Zachodniej, gdzie wysłano ponad 450 lekarzy i personel medyczny do Sierra Leone, Liberii i Gwinei w trakcie epidemii wirusa Ebola. W 2018 r. szacowano, że ponad 50 tys. osób spośród członków „armii w białych kitlach” pracowało w 67 krajach świata. Również na zlecenie takich organizacji jak WHO. Od początku programu w dziesiątkach tysięcy misji w ponad 160 krajach świata wzięło udział 400 tys. specjalistów. Kubańscy lekarze nie pracują jednak zupełnie z pobudek altruistycznych. To towar eksportowy, który przynosi reżimowi w Hawanie niemałe dochody, szacowane w 2018 r. ma 11 mld dolarów – to więcej niż wynoszą dochody z turystyki (ok 3 mld dolarów). Kryzys migracyjny w Europie: Co dalej z umową UE-Turcja? W poniedziałek wieczorem w Brukseli prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan będzie rozmawiał z przedstawicielami Unii Europejskiej w sprawie kryzysu migracyjnego. Czy utrzymanie porozumienia z Ankarą jest najlepszym rozwiązaniem dla państw Wspólnoty? Ubiegłotygodniowe jednostronne otwarcie granic dla uchodźców przez Turcję przyczyniło się … Przymusowa służba? Tylko niewielka część z tych dochodów trafia w ręce lekarzy i personelu medycznego. Znaczną część przejmuje rząd pozostawiając niewielką kwotę na wynagrodzenie. W 2011 r. ujawniono kontrakt między rządami Kuby i Wenezueli, która jeszcze w czasach prosperity finansowej za każdego lekarza płaciła Hawanie 10 tys. dolarów, z czego nie więcej niż 250 do 350 dolarów trafiało do pracowników służby zdrowia. Gdy w 2013 r. administracja prezydent Brazylii Dilmy Rousseff rozpoczęła program Mais Médicos – nakierowany na udzielenie pomocy medycznej dla ludności w najbardziej odległych miejscach kraju – ogłoszono, że za każdego lekarza Kuba otrzyma równowartość 4,2 tys. dolarów miesięcznie, z czego ok. 80 proc. sumy trafiło do budżetu rządu. Niskie dochody to jednak nie wszystko. Nie brakuje doniesień, że pracownicy „białej armii”, spośród których większość służy teraz w Wenezueli, są przymuszani do pracy w nadgodzinach, często w bardzo niebezpiecznych miejscach. Dodatkowo są oni pozbawieni swobody przemieszczania się i pracują pod nadzorem, aby uniknąć ucieczek tak popularnych wśród kubańskich sportowców, w tym siatkarzy. Jednym z takich przykładów jest reprezentujący barwy reprezentacji Polski w tej dyscyplinie – uznawany za najlepszego zawodnika świata – Wilfredo Leon, który zdecydował się w 2012 r. na opuszczenie wyspy na rzecz kontynuowania kariery w Europie. Ta sytuacja jest spowodowana zakazem Partii Komunistycznej na wyjazd z kraju. Przepisy w przypadku sportowców złagodzono dopiero w 2013 r. Mimo tego chętnych do pracy nie brakuje, ponieważ zarobki i tak są wyższe niż w przypadku pracy na wyspie, gdzie można liczyć na równowartość 60 dolarów miesięcznie. Ponadto część lekarzy próbuje szczęścia uciekając, jak niegdyś sportowcy. Tylko na przestrzeni 2013-2014 roku 3 tys. lekarzy zbiegło do USA, gdzie mogą oni liczyć na ułatwienia wizowe. Grecja nie wpuszcza nowych syryjskich uchodźców Greckie służby graniczne zablokowały drogę kilkusetosobowej grupie uchodźców, którzy z tureckiego terytorium chcieli się przedostać do Unii Europejskiej. Napływ nowych uciekinierów do Grecji to skutek zapowiedzi władz w Ankarze, które obiecały nie blokować dłużej uchodźcom drogi. Według greckich mediów w strefie … Kłótnia z Boliwią i Brazylią Ostatnie lata przyniosły jednak problemy dla kubańskiej pomocy medycznej na świecie. Najpierw umowę o współpracy w ramach Mais Médicos zerwała w listopadzie 2018 r. Brazylia, gdy jeszcze w trakcie kampanii wyborczej Jair Bolsonaro oskarżył lekarzy o wspieranie sił partyzanckich. Do podobnych kontrowersji doszło w ubiegłym roku w Boliwii, gdy nowe władze aresztowały czwórkę kubańskich lekarzy za rzekome wspieranie protestów organizowanych przez zwolenników byłego prezydenta Evo Moralesa, który uciekł w listopadzie 2019 roku za granicę po fali protestów. Wówczas Hawana zdecydowała się na wycofanie całego, liczącego ponad 700 osób, personelu medycznego. W przypadku Brazylii niewykluczone, że dojdzie do ponownego nawiązania współpracy. Z danych brazylijskiego Ministerstwa Zdrowia wynika, że obecnie znajduje się ponad 700 wolnych miejsc pracy, głównie w najtrudniejszych regionach kraju. Rząd Bolsonaro nie wyklucza odnowienia umowy. Czy pomoc ciężko doświadczonym Włochom poprawi międzynarodową reputację Kuby? UE wyśle obserwatorów do Boliwii? Sytuacja w Boliwii wciąż jest napięta po tym, jak dotychczasowy prezydent podał się do dymisji i opuścił kraj. Protesty uliczne jednak nie ustają. UE wezwała strony do zachowania spokoju i rozważa wysłanie tam misji obserwacyjnej. „Najważniejsze jest uniknięcie przemocy wywołanej przez … Własne problemy Kuba nie jest zieloną wyspą na mapie pandemii koronawirusa. W kraju potwierdzono już 35 przypadków zachorowań. Ponad 900 osób znajduje się obecnie w izolacji ponad 30 tys. osób objęto nadzorem epidemiologicznym. Dwie osoby znajdują się w stanie ciężkim. Jak dotąd zanotowano jeden przypadek śmiertelny. To włoski turysta. Władze sięgnęły po znane już z Europy środki. Od wtorku przez najbliższy miesiąc obcokrajowcy nie będą mieli wstępu na wyspę, a mieszkańcy kraju zostaną poddani 15-dniowej kwarantannie. Obecnie na Kubie przebywa około 60 tys. turystów, z czego 15 tys. Europejczyków. Muszą oni opuścić wyspę w najbliższych dniach. Szczepionka na koronawirusa najwcześniej za rok Opracowanie szczepionki to złożony i czasochłonny proces. Zajmie co najmniej 12-18 miesięcy – mówi w rozmowie z EURACTIV dyrektor generalna Europejskiej Federacji Przemysłu i Stowarzyszeń Farmaceutycznych (EFPIA) Nathalie Moll. Widzimy, że coraz więcej krajów UE zamyka swoje granice, aby powstrzymać rozprzestrzenianie …
- Dobrze, że w końcu przyszła skuteczność - mówi piłkarz Wisły Kraków Krzysztof Drzazga. - Jesteśmy zespołem, który może w tej lidze wygrać z każdym - Krzysztofa Drzazgi ten sezon będzie wielkim sprawdzianem. W poprzednim zimą wrócił do Wisły Kraków z wypożyczenia do Puszczy Niepołomice i w kilku meczach pokazał, że zasługuje na grę w ekstraklasie. Zdaje sobie jednak sprawę, że w obecnych rozgrywkach nadszedł czas, by potwierdzić swoje wiosną dla „Białej Gwiazdy” zdobył pięć ligowych goli. Błysnął w spotkaniu z Koroną w Kielcach, gdzie zaliczył hat-tricka, czy w derbach z Cracovią, w których strzelił piękną i ważną Tak było w poprzednim sezonie, ale to już jest zamknięty rozdział. Teraz zaczynamy kolejne rozgrywki i trzeba będzie to potwierdzić - przyznaje wobec tego napastnika zapewne będą większe, bowiem zespół opuścił czołowy strzelec Marko Kolar i jak na razie nie pozyskano nikogo na jego Zawsze mówię, że chciałbym być zdrowy i łapać jak najwięcej minut na boisku. A co będzie w nadchodzącym sezonie? To zobaczymy. Mam nadzieję, że będę grał i dobrze wyglądał na boisku - mówi Drzazga. - Na pewno każdy z ofensywnych zawodników chciałby strzelać bramki i zaliczać asysty. Jest to ważne dla drużyny, ale też dla samego siebie, bo to mocno podbudowuje zawodnika. A jak sam się oceniam? Chcę być zdrowy i grać jak najwięcej, a jak tak będzie, to w statystykach liczby przy moim nazwisku też powinny być odpowiednie - chce się jednak porównywać do Kolara. - Marko na początku grał w ataku, ale pod koniec poprzedniej rundy występował też na boku pomocy. Na pewno nie będę chciał nikogo zastępować, zamierzam pracować na swoje nazwisko - podkreśla grać w ataku, jako zawodnik cofnięty za napastnikiem, ale też na skrzydle. - Nie mam problemu z grą na każdej z tych pozycji. Wszędzie zagram, choć zawsze lepiej czuję się w centrum boiska - wyjaśnia piłkarz „Białej Gwiazdy”.Jest zadowolony z przygotowań do sezonu i ostatniego sparingu, wygranego 4:2 z Puszczą, który był zamknięty dla kibiców i dziennikarzy. W tym spotkaniu trzy gole zdobył Paweł Brożek. - Paweł jest ważnym zawodnikiem naszej drużyny. Cieszy na pewno to, że napastnik strzela bramki, bo zespół na to liczy. Raz udało mi się asystować i Paweł fajnie to zakończył - wspomina Drzazga. - W sparingu z Puszczą wszystko funkcjonowało w miarę dobrze, mimo jeszcze zmęczenia. Można być zadowolonym. Strzeliliśmy cztery bramki i to się liczy. Dobrze, że w końcu przyszła skuteczność, bo w poprzednich sparingach zdobywaliśmy mało bramek - dodaje. Teraz Wisłę czeka mecz w ekstraklasie, u siebie w sobotę ze Śląskiem Wrocław. - Trudno teraz powiedzieć, jaki to jest rywal na inaugurację. Jesteśmy zespołem, który może wygrać z każdym w tej lidze. Trzeba się skupiać na każdym kolejnym meczu. Oczywiście, jest czas na analizę rywala, ale na pewno na boisku nie będziemy się koncentrować na grze Śląska, tylko na swojej - mówi Drzazga. Liczy na to, że od pierwszego spotkania wiślacy będą mieć mocne wsparcie ze strony swoich kibiców. - Poprzedni sezon pokazał, że kiedy gramy u siebie, wsparcie kibiców daje nam bardzo dużo, dobrze czujemy się u siebie w domu i ciężko jest z nami tutaj wygrać czy nawet zremisować. Kibice są więc dla nas bardzo dużym plusem - podkreśla zawodnik „Białej Gwiazdy”. Follow w MałopolscePolecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Był ikoną przedwojennego kina i kabaretu. Miał niezwykłą aparycję. Cieszył się wielkim powodzeniem wśród kobiet, również aktorek, mimo że nie był klasycznie piękny. Jak na amanta był dosyć przysadzisty, miał szeroką twarz, kwadratową szczękę. Ale miał też w sobie „to coś”. Mawiał że jest wierny miłości, ale nie w miłości. Eugeniusz Bodo odszedł 7 października 1943 roku. Jego wojenne losy były długo nieznane, szukała go krewna, przedwojenna garderobiana Wiera Rudź. Po 1989 roku pisała w tej sprawie do prezydentów Lecha Wałęsy i Borysa Jelcyna. Jakie były jego losy? Na czym polegał fenomen Bodo jako gwiazdy? Niestety, spotkał go tragiczny, smutny los... Urszula i Tomasz Kujawski: „Mamy za sobą wiele zakrętów, ale na szczęście udało nam się pozbierać” Eugeniusz Bodo: dzieciństwo Bodo, a właściwie Bohdan Eugène Junod urodził się w 1899 roku w Genewie, zmarł 7 października 1943 w Łagrze w Kotłasie na terenie ZSRR. Ojciec był Szwajcarem - ewangelikiem i to wyznanie przejął potem jego syn. Mama - Dorota była polską szlachcianką, katoliczką. Jego pseudonim to połączenie dwóch imion, jego – Bohdana i mamy Doroty. Niesamowicie ją kochał, kiedy zrobił karierę i stał się bogaty, sprowadził ją do swojego mieszkania w Warszawie. Średnio się to podobało, plotkowano, że jest tak długo kawalerem, że może „nie lubi kobiet”. Ojciec był inżynierem i pasjonatem kina, z pokazami niemego filmu objechał – wraz z rodziną kawał świata, trafił aż do Chin. W 1903 roku rodzina Pana Junod przyjechała do Polski, do Łodzi, gdzie małżonkowie założyli kino „Urania” oraz restauracje „Masque”. Ich synek zadebiutował w „Uranii” ( która była kinoteatrem) jako dziesięcioletni kowboj Bodo – Cudowne dziecko XX wieku. Zaczął więc swoją karierę bardzo wcześnie. Aktor miał po ojcu szwajcarskie obywatelstwo, co miało mu uratować życie w czasie wojny - Szwajcaria była bogatym, neutralnym krajem. Jej obywateli traktowano inaczej niż Polaków. Tymczasem szwajcarski paszport zaszkodził mu, wzbudził podejrzenia NKWD-stów, którzy uznali Bodo za niemieckiego niemieckiego szpiega. Zadręczali go pytaniami o pobyt w Niemczech, który tak naprawdę był czysto zawodowy. Zanim to jednak nastąpiło Bodo zrobił wielką karierę w przedwojennej Warszawie. Zobacz też: Piękna i geniusz. Historia miłości Jane i Stephena Hawkingów Fot. Bodo a la seksbomba Mae West w piosence Sex appeal, z filmu Piętro wyżej, 1937 rok. Fot. Alamy Stock/Be&W Eugeniusz Bodo: nie jestem amantem, nie mam warunków Występował w kabaretach „Qui pro Quo” i „Morskim oku”, grał w wielu przedwojennym przebojowych filmach. Był zresztą jednym z najbardziej kasowych aktorów. Takie filmy, jak: „Czy Lucyna to dziewczyna", „Paweł i Gaweł", „Piętro wyżej”, ogląda się dobrze do dzisiaj. A piosenka „Sex appeal" którą Bodo śpiewa ucharakteryzowany na ówczesną seksbombę – Mae West, była jedna z pierwszych takich przebieranek w światowym kinie. Aktor założył własną wytwórnie filmową „Urania” , tak jak kiedyś nazywało się kino jego ojca. Znana też była w Warszawie luksusowa Café-Bodo. Kawiarnia która w czasie wojny przekształciła się w lokal „U Aktorek” (śpiewali i obsługiwali w niej aktorzy ) funkcjonowała do połowy sierpnia 1944 roku. Nie miał wspaniałego głosu, ale był bardzo muzykalny i świetnie tańczył, miał też tzw. vis komika, czyli wrodzoną zdolność rozbawiania innych. Choć marzył o wielkich rolach i karierze dramatycznego aktora, najlepszy był w repertuarze komediowym. Nie lubił też słuchać, że jest amantem. „Nie jestem amantem i do ról tych nie czuję żadnego pociągu”, mówił w rozmowie z miesięcznikiem „Kino”, w 1933 roku. „Interesują mnie role psychologiczne, lecz do tych krajowa produkcja jeszcze nie dorosła. Ażeby być amantem, trzeba mieć naprawdę fascynujące warunki zewnętrzne”. Zobacz też: Andrzej Nowakowski w szale alkoholowym zabił swojego kolegę. Tym procesem żyła Polska na początku lat 70. Dolce vita przedwojennego celebryty Przed wojną żył jak prawdziwa gwiazda, jego pseudonim szybko stał się sam w sobie marką. Reklamował flauszowe marynarki OldEngland, krawaty od Chojnackiego, kapelusze Młodkowskiego, buty od Kielmana. Kiedy zapuścił brodę, pół narodu debatowało, czy jest mu z nią lepiej czy gorzej. Kupił duże mieszkanie, do którego ściągnął z Łodzi swoją mamę. Najpierw przy Marszałkowskiej 132 ( w miejscu dzisiejszych Domów Centrum), potem przenieśli się do czteropokojowego apartamentu na ulicy Foksal, w bardzo dobrym rejonie miasta zwanym – na tyłach Nowego Światu. Bodo przechadzał się po Warszawie z potężnym dogiem arlekinem Sambo. Chadzał z nim po modnych warszawskich knajpach, wszędzie mile widziany – pojawienie się takiej gwiazdy z niezwykłym, efektownym psem robiło różnicę! Miesięcznik „Kino”, w 1933 roku zrobił nawet wywiad z psem Sambo. A sesja obu bohaterów artykułu, czyli Sambo i jego Pana powstała w słynnym zakładzie fotograficznym Benedykta Dorysa. Fot. Przez wojną był królem życia, na zdjęciu z dogiem arlekinem Sambo, lata 30. Fot. Alamy Stock/Be&W Bodo sprawił sobie także luksusowe auto – amerykańskiego Chevroletta. Nie był jednak najlepszym kierowcą, spowodował wypadek, w którym zginął jeden z czworga pasażerów, również aktor Witold Roland. Bodo nie jechał szybko, 40 km/h, ale drogi były jakie były. Pod Łowiczem wpadli na nieoznakowaną stertę kamieni, auto stoczyło się z nasypu. Wyrok dla Eugeniusza Bodo brzmiał 6 miesięcy w zawieszeniu, podobno po tym wypadku nie brał do ust kieliszka alkoholu. Ideale mój, z miłości do Ciebie jestem chora Kobiety za nim szalały. Swoje wyznania zostawiały na klatce schodowej jego mieszkania. „Twoja na zawsze”, „Błagam o spotkanie jutro o 7. rano w Łazienkach”pisały. Czy wreszcie: „Ideale mój, nie chcę już Coopera, nie chcę Taylora, tylko z miłości do Ciebie chora”( cytuję za tekstem Bodo. Rewia życia i tragiczny koniec). Sam lubił kobiety, podrywał koleżanki z pracy: Zulę Pogorzelską, Mirę Zimińską, która pisała w swoich wspomnieniach, że „pożerał ją wzrokiem”. I niemal się na nią rzucił, ale „ocaliła cnotę”. Z Norą Ney – przedwojenną femme fatale poznali się jeszcze w latach 20. była śliczna, trochę egzotyczna, niesamowicie zgrabna, wysportowana. Jako młoda dziewczyna uciekła z domu, gdy dowiedziała się ,że rodzina chce ją wydać za starszego pana. Z Bodo byli bardo efektowną parą, zagrali razem w filmie „Głos pustyni”. Nie wiadomo dlaczego rozpadł się ich związek. Może dlatego, że Bodo raczej nie potrafił stworzyć szczęśliwej, głębszej relacji ( Nora Ney po wojnie wyjechała z Polski, zmarła w wieku 93 lat w Kalifornii). Miał mnóstwo przelotnych romansów. Piosenkę „Już taki jestem zimny drań” każda kobieta mogła sobie przypomnieć wchodząc z nim w romans. Miał ożenić się z egzotyczną aktorką amatorką Taitanką Reri ( Anne Chavelier) . Nazywał ją miłością swojego życia. Kiedy się poznali miał 33 lata, ona 22, zupełnie stracił dla niej głowę. Reri przyjechała do Warszawy, po długim światowym tournee, w ramach promocji filmu „Tabu”. Została, bo teatr „Alhambra” zaangażował ją do wykonywania pieśni i tańców polinezyjskich. Zobacz też: Lucelia Santos jako „Niewolnica Isaura” podbiła serca widzów na całym świecie! Co dziś robi? Fot. Z ukochaną, aktorką Norą Ney, lata 20. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Bodo, jak to Bodo gładysz i letkiewicz Dla Bodo była gotowa zamieszkać w Polsce na stałe. Ten egzotyczny związek – Reri urodziła się na wyspie Bora-Bora, jej mama była rodowitą Taitanką, tata Francuzem - rozpalał wyobraźnie fanów. Bodo specjalnie dla ukochanej napisał scenariusz film „Czarna perła”. Zagrali w nim razem, Reri jako Moana, śpiewała piosenkę „Dla ciebie chcę być biała”( wyobrażacie sobie dzisiaj coś takiego?!) Złożenie kwiatów w magicznej grocie miłości miało w filmie na wieki scementować uczucie kochanków. Mówiło się o rychłym małżeństwie pary. Ale kiedy „Czarna perła” weszła na ekrany, Bodo zaczynał już nudzić się kochanką. Ruszyli na turnee, ona za Zachód, on na Bliski wschód, do Palestyny. Mówiono, że Reri, która nie do końca potrafiła odnaleźć się w Warszawie, zaczęła pić. Pisarz i podróżnik Arkady Fiedler, który spotkał się z nią na Taiti w 1939 roku pisał, że była subtelna i… bezbronna jak dziecko. O gwiazdorze i jego uczuciach pisał: „Bodo jak to Bodo. Niestety gładysz, dzióbasowy letkiewicz, po kilku tygodniach sprzykrzył sobie egzotyczną aktorkę i tu zaczęła się mniej chwalebna część romansu. Bodo zaczął bezceremonialnie wpychać Reri w ramiona innych galopantów, swych koleżków, a im więcej ich było, tym lepiej dla niego; im rzęsiściej lała się gorzałka, tym skuteczniejsza woda na młyn szałaputa. Gdy Reri wyrwała się z birbancko-sprośnego bagienka i wyjechała z Polski, już było za późno, by się wyprostować; nie mogła wyzbyć się trunkowego nałogu”. Miał wyemigrować do USA, nie zdążył Kiedy dziennikarz „Kina” zapytał go, czy z łatwością przychodzi mu grać tak różne charaktery, odpowiedział: „W zasadzie każdy aktor powinien posiąść tę łatwość, ale mnie się udaje to bez trudu, dlatego, że... nie lubię siebie. Tak, tak. Nie lubię ani mojego głosu, ani sposobu bycia, ruszania się.... i dlatego wprost z pasją eliminuję przy każdym typku, przy każdej roli, wszystko to, co jest ze mnie osobistego". W 1939 r. rozpoczął prace epickim nad filmem „Uwaga-szpieg!”, miał w nim zagrać agenta polskiego wywiadu. Wybuch wojny wszystko zmienił. W 1939 roku Bodo za namową matki uciekł do Lwowa. Tam przez pewien czas występował w teatrze Henryka Warsa. Miał pojechać z kolegami na tournee po Rosji, ale odmówił. Siedział we Lwowie, chciał wyemigrować do USA, z czym się nie krył. Złożył odpowiednie papiery, wtedy ujawniło się, że ma szwajcarskie obywatelstwo. Gdyby pojechał na to tournee, może by przeżył i tak jak jego koledzy wyszedł z Sowieckiej Rosji z Armią Andersa. Tymczasem tuż przed wejściem Niemców do Lwowa aresztowało go NKWD, w czerwcu 1941 roku. Bodo myślał początkowo, że chcą go ocalić. Przewieziono go do Moskwy i osadzony w więzieniu na Butyrkach. Fot. Z Marią Malicką w filmie „Wiatr od morza", 1937 rok, Fot: Narodowe Archiwum Cyfrowe Los aktora był przez długie lata nieznany. Mówiło się, że zabili go Niemcy we Lwowie. Taka wersja obowiązywała w PRL-u kiedy było nie do pomyślenia, żeby winę przypisywać Rosjanom. Kiedy Stanisław Janicki – krytyk filmowy autor cyklu „W starym kinie” – poprosił w początku lat 70. o listy o losach Bodo, przyszło bardzo wiele świadectw na temat śmierci aktora, ale często się wykluczających. Z powodów politycznych wielu z nich nie można ujawnić. Janicki zapakował je do koperty napisem „ujawnić po mojej śmierci” i przekazał Filmotece Narodowej. Na szczęście mógł sam wrócić do tematu w 1989 roku. Jednym ze świadków losów aktora był rosyjski dysydent Alfred Mirka, który siedział z nim na Butyrkach. W książce „Dziennik więźnia” wspomina Bodo. Nie poznał go w więzieniu, choć niecały rok wcześniej był na jego koncercie we Lwowie. Bodo był przygarbiony, postarzały, wychudzony. Nie zdejmował białego prochowca, nawet spał w płaszczu. O jego zwolnienie starali się przedstawiciele rządu na uchodźctwie, ale traktowano go jako obywatela Szwajcarii. Z tego powodu nie objęła go też amnestia dla Polaków po układzie Sikorski-Majski. Był godzinami przesłuchiwany. Informacji o losach aktora szuka też jego krewna, garderobiana Wiera Rudź, pisała w tej sprawie do prezydentów Lecha Wałęsy i Borysa Jelcyna. W 1991 roku od Rosyjskiego Czerwonego Krzyża dostała dwie fotografie więzienne aktora. Widać na nich Bodo z zarostem, opuchniętą twarzą, w drelichu. W dołączonym piśmie informacja, że został aresztowany 26 czerwca 1941 i skazany na 5 lat ciężkiego obozu wychowawczego w Kotłasie w obwodzie archangielskim, jako element społecznie niebezpieczny. Umarł 7 października 1943 roku z wycieńczenia. Jego ciało wrzucono do masowego grobu. W 1991 został zrehabilitowany, symboliczny grób Eugeniusza Bodo znajduje się na warszawskich Powązkach... Fot. Eugeniusz Bodo , zdjęcie po aresztowaniu przez NKWD w 1941 roku, Fot. Korzystałam z książki: Ryszard Wolański, „Eugeniusz Bodo. Już taki jestem zimny drań”, Dom Wydawniczy Rebis, 2012 oraz z filmu „Za winy niepopełnione. Eugeniusz Bodo", Wytwórnia Filmów Oświatowych, 1991
armia białej gwiazdy z nią się liczy każdy